Jednym z mocnych punktów
grania na PC-tach są społeczności fanowskie, a ściślej rzecz ujmując – owoce
ich twórczości, mające na celu ulepszenie i wzbogacenie ulubionych gier.
Starczy tu choćby wspomnieć o świetnym dodatku Wake of Gods do Heroes of
Might & Magic III (autorstwa rosyjskich fanów) oraz rozlicznych modach i
patchach do Original War będących owocem pracy polskiej sceny OW. Bardzo
miłym odkryciem była dla mnie społeczność skupiona wokół Sonica – po dziś
dzień tworzone są rozliczne modyfikacje ROMów z klasycznymi grami z serii,
mody do nieco nowszych produkcji a także niejedna fanowska gra. W tym
ostatnim przypadku wymagany jest rzecz jasna największy nakład pracy, stąd
też niejeden projekt został po drodze porzucony, sporo z nich jest wciąż w
trakcie tworzenia. W poniższym zestawieniu chciałem przedstawić kilka gier,
które przykuły moją uwagę i uznałem je za warte polecenia bądź choćby
przyjrzenia się im.
* Sonic Before the Sequel / Sonic After the
Sequel.
Na samym początku przedstawię coś najbliższego
klasycznej formie – czyli platformówki 2D, których akcja, jak same tytuły
wskazują, toczy się przed oraz po drugiej części Sonica. Before the Sequel
przedstawia pierwszy kontakt Sonica z Tailsem – o przebiegu (dość prostej)
historyjki dowiadujemy się z krótkich przerywników między planszami.
Ich jakość pozostawia nieco do życzenia. Mi nie spodobał się fakt, że
równocześnie zdecydowano się na wykorzystanie zarówno modeli bezpośrednio z
gier, jak i wycinków z animacji z Sonica CD – efektem są gryzące się
„style”. Ale na bok detale – jak się w to gra? Przyjemnie, choć momentami
gryzie nieco „chwiejny” poziom trudności oraz niezbyt szczęśliwie dobrane
elementy graficzne (zakłócające widoczność naszych poczynań na ekranie – bez
obaw jednak, zdarza się to dość rzadko). Gra generalnie korzysta z elementów
graficznych z gier z Soniciem z pierwszej połowy lat 90-tych, ale dokłada
też coś „od siebie”, choćby w kwestii tła, wystroju plansz czy
zmodyfikowanych przeciwników. Na monotonię nie można narzekać – a jakby tego
było mało, twórcy zastosowali ciekawy zabieg, polegający na tym, że gramy na
zmianę Soniciem i Tailsem (i sprawdza się to rozwiązanie dobrze). Warto też
wspomnieć o oprawie muzycznej – żywe utwory, posiadające siłą rzeczy
bogatszą paletę dźwięków niż Sonici z szesnastobitowej konsoli Segi, wpadają
w ucho i uprzyjemniają rozgrywkę. To chyba jeden z najmocniejszych punktów
Before the Sequel.
Podobnie jest w przypadku After the Sequel,
która w znacznej mierze jest elegancko podrasowaną kontynuacją – z wpadającą
w ucho muzyką, nieco mniej kłującymi w oczy przerywnikami, nowymi
przeciwnikami, całkiem nieźle przemyślanymi planszami i nowymi elementami
graficznymi (i tu miła niespodzianka – nawet modele Sonica i Tailsa są
„autorskie” (czyli nie jest to prosta zrzynka z trójki bądź z poprzednich
części) i całkiem solidnie animowane.
Dodatkowo gra została tym razem wyposażona w nieco więcej niż jeden tryb –
możemy grać w wariancie „klasycznym” (z bonusowymi planszami i zbieraniem
szmaragdów chaosu, celem uzyskania dobrego zakończenia) oraz w „zwykłej”
kampanii (po prostu trzeba przejść wszystkie plansze).
Dla kogo?
Jeśli szukacie doświadczenia w miarę
zbliżonego do klasycznej „trylogii”, zarówno pod względem formy, jak i
treści – Before the Sequel i After the Sequel są pozycjami dla Was. A jeśli
nie poznaliście do tej pory niebieskiego jeża Segi – cóż, w sumie wypadałoby
zacząć od protoplastów serii, ale BtS i AtS nie są wcale złą opcją (choć na
pewno mniej doszlifowaną w pewnych aspektach).
* Sonic Robo Blast 2
Na początek kilka słów wyjaśnienia, dlaczego
pominąłem poprzedniczkę. Otóż pierwsza część była zupełnie inną grą – prostą
platformówką stworzoną w stareńkim programie Klik & Play firmy Clickteam.
Wygląda, brzmi i działa dość podobnie do wielu freewarowych gier stworzonych
w tym programie – czyli proste sprity z kilkoma (w porywach) klatkami
animacji, słaby system wykrywania kolizji, muzyka midi której rozpoczęcie i
zakończenie „zamraża” na chwilę grę. Dzisiaj traktować ją można właściwie
jedynie jako ciekawostkę „historyczną”, bo w latach 90-tych powstało
naprawdę dużo gier tego typu, dzisiaj są już jedynie pieśnią przeszłości.
Za to Sonic Robo Blast 2 to już inna para
kaloszy. Jest to platformówka z widokiem TPP, osadzona w środowisku pseudo
3D.
Grę
oparto na zmodyfikowanym silniku Doom Legacy, dzięki czemu po dziś dzień
powstają do niej rozmaite mody. Jest to ogólnie przyjemny i grywalny tytuł,
przywodzący trochę na myśl gry DOSowe z lat 90-tych (nie bez powodu zresztą,
gdyż pierwsze wersje SRB 2 powstały właśnie pod ten system, w roku 1998).
Generalnie w tego typu tytułach szwankuje przede wszystkim orientacja
„dystansowa” - na szczęście nie tyczy się to produkcji Sonic Team Junior.
Właściwie poza drobnymi problemami z trafieniem na znane z Sonica
„wyskocznie”, nie uświadczyłem tu specjalnie trudności z wymierzaniem skoków
czy niszczeniem przeciwników. Dodajmy do tego przyjemną rozgrywkę i niezłą
oprawę graficzną, a otrzymamy naprawdę sensowny tytuł.
Niestety, trochę przyczepiłbym się do muzyki –
nie jest zła, ale wydała mi się zbyt mało dynamiczna, a to jednak słabość w
kontekście tego, o jakiej postaci traktuje ten tytuł. Sama rozgrywka
utrzymuje sensowne tempo, ale jednak nie jest to w stu procentach „pęd”, z
jakiego znamy choćby drugą część Sonica (to akurat traktuję raczej jako
cechę gry niż jako zarzut).
Sonic Robo Blast 2 oferuje również kilka
trybów wieloosobowych, możliwych do rozegrania zarówno przy jednym
komputerze (w trybie podzielonego ekranu), jak i przez sieć. Ten tytuł
zdecydowanie warto spróbować. Szczególnie, że wciąż jest wspierany przez
producentów – ciężko w to uwierzyć, ale wciąż, począwszy od 1998 roku,
wychodzą do niego kolejne uaktualnienia. Siedemnaście lat wspierania
produkcji, z której twórcy nie mają nic poza osobistą satysfakcją – to
postawa zdecydowanie godna podziwu.
Dla kogo?
Tę pozycję poleciłbym naprawdę szerokiemu
gronu odbiorców. Tęskno Ci za klimatem „wesołych i kolorowych” gier DOSowych
z lat 90-tych? Jesteś fanem Sonica? Lubisz platformówki? Jeśli choć na jedno
z tych pytań odpowiedziałeś pozytywnie, spróbuj Sonic Robo Blast 2. Dodam
jeszcze, iż ze względu na silnik, na jakim opiera się gra, bez problemu
pograją w nią również użytkownicy Linuxa. Najbardziej ortodoksyjni fani
Sonica mogą jednak kręcić na nią nosem, bo mimo wszystko jest to inny styl
rozgrywki.
*
Sonic the Hedgehog Classic
To z kolei przykład pomysłu, który ewoluował w
czasie i ostatecznie ukazał się jako gra odbiegająca od pierwotnych założeń.
Pierwotnie bowiem miał być to fanowski „przekład” oryginalnego Sonica 1 na
wersję PC. W procesie tworzenia autor zaimplementował tryb Sonic Classic z
nowymi planszami i paradoksalnie to właśnie on przesądził o przyszłości
całego przedsięwzięcia – nie opublikowano nigdy możliwego do pobrania Sonica
1 PC (oryginalny tytuł pierwowzoru), natomiast StC Classic ewoluował w
samodzielną grę.
W założeniach nieco przypomina on wspomniane
wcześniej Before the Sequel i After the Sequel, czerpiąc pełnymi garściami z
pierwszych trzech części serii.
Oprawa graficzna wydała mi się jednak nieco
bardziej „kolorowa” (na szczęście nie popadając w nadmierną jaskrawość
tudzież pstrokatość), a same plansze sprawiały na mnie wrażenie bardziej
„wypełnionych” przeszkadzajkami i innymi elementami.
Zdarzają
się w niej niestety potknięcia, przykładowo w drugiej „strefie” po
przebiegnięciu jednej ze spirali nie da się już wrócić tą samą ścieżką, mimo
że obie spirale wyglądają identycznie i przy drugiej problem ten nie
występuje. Bardziej uciążliwym błędem był jeden z przeciwników otoczony
ognistą osłoną, który po zniszczeniu (wypadało z niego zwierzątko i
odtwarzany był odgłos wybuchu) wciąż hasał po planszy i zadawał obrażenia.
Na szczęście wspomniane niedoróbki (a przynajmniej większość z nich) nie
psują zbyt mocno ogólnych wrażeń z rozgrywki. Nie wszystkie pomysły na
bonusowe etapy zostały odpowiednio zrealizowane – cieszy fakt, że twórca
starał się dołożyć jak najwięcej „od siebie”, ale bonusowe wstawki ze
spadaniem w długim korytarzu są nazbyt losowe i nie dają zbyt dużo frajdy.
Nie jest to jednak zły tytuł, a ze względu na ujmującą oprawę audiowizualną
i niezłe projekty plansz, warto dać mu szansę.
Dla kogo?
Nieprzypadkowo padło odwołanie do Before the Sequel i After the Sequel –
również Sonic the Hedgehog Classic, jak sama nazwa zresztą wskazuje,
nawiązuje do klasycznej „triady” i właśnie jej fani powinni się
zainteresować tą pozycją. Poza tym miłośnicy platformówek z lat 90-tych
również mogą mieć sporo zabawy przy tym tytule.
* Sonic Fusion
Jest to jeden z mniej znanych tytułów i
niestety historia jego tworzenia ma dość niewesołe zakończenie. Pierwotnie
ambicją autora było stworzenie gry łączącej styl rozgrywki z Sonica 3 ze
stylem graficznym charakterystycznym dla serii Sonic Advance. Niestety, po
sześciu latach tworzenia autor stracił motywację do dalszych prac nad grą –
wciąż wymagała ona stworzenia nowych elementów, proces ich kreacji
przebiegał dość powoli, a sama gra wzbudziła dość nikłe zainteresowanie. W
efekcie autor wypuścił wersję „ostateczną”, z której zniknęło niestety sporo
zawartości z trybu dla jednego gracza (między innymi „kampania” wzbogacona
naprawdę nieźle wyglądającymi przerywnikami). Co pozostało? Dziewięć plansz,
na których można zagrać zarówno w trybie dla jednego gracza, jak i w wyścigu
dla wielu graczy, oraz trzy plansze dla wieloosobowego trybu „bitwy”.
Z planowanych (grywalnych) postaci do gry
weszły jedynie cztery – Sonic, Tails, Knuckles i Shadow. I na deser mamy
jeszcze eleganckie (jak na amatorską produkcję) intro.
Prawdą
jest, że korzysta ona w sporej części z zasobów graficznych oraz muzycznych
z rozmaitych tytułów wydanych pod egidą Sonic Team, ale w moim odczuciu nie
umniejsza to w znaczącym stopniu wrażeń z gry. Wariant jednoosobowy jest
dość średni, ale w trybie wyścigu dla wielu graczy tytuł ten rozwija
skrzydła (radzę za to omijać słaby tryb bitwy). Niestety, ja osobiście
miałem pewne problemy z rozegraniem partyjki w multiplayerze , ale po
drobnej konsultacji z autorem w końcu mi się udało zakończyć te próby
sukcesem. I było warto – właśnie ze względu na tryb wieloosobowy uważam ten
tytuł za wart polecenia (o ile uda Wam się przezwyciężyć pewne trudności
techniczne). Wielka szkoda, że nie został on w pełni ukończony i ukazała się
jedynie okrojona wersja – mimo wszystko Sonic Fusion miał duży potencjał.
Dla kogo?
Przede wszystkim dla mniej ortodoksyjnych
fanów Sonica, którzy nie mają nic przeciwko stylowi graficznemu z Sonic
Advance i szukają przyjemnego i nieskomplikowanego sieciowego trybu multi.
Nawet jeśli nie jesteście fanami niebieskiego jeża, ale naszła Was chęć na
znalezienie platformówki z kompetencyjnym trybem wieloosobowym, który nie
znudzi się po dwóch rozgrywkach, warto spróbować Sonic Fusion.
„In statu nascendi”
Starałem się przede wszystkim wskazać na
pozycje, które zostały już ukończone (bądź też są w formie, którą spokojnie
można uznać za pełnoprawną, kompletną grę - vide Sonic Robo Blast 2, który
jest jeszcze „uzupełniany”, ale przeważnie w drugorzędnych aspektach). Sporo
gier wciąż pozostaje na etapie tworzenia, już teraz oferując jednak pewien
grywalny „wycinek”.
Tak
jest choćby w przypadku Sonic World (nie mylić z grą o identycznym
tytule, stworzoną w Games Factory), silnie
inspirowanego Sonic Heroes oraz Sonic Adventure 2. Ten tytuł jest
już w pełnym 3D i wygląda całkiem nieźle. Plansz jest bardzo mało, bo tylko
3 (nie licząc poziomu testowego), na szczęście na osłodę mamy kilka trybów
przejścia każdej z nich (zależnie od planszy). Za to postaci jest istne
zatrzęsienie, bo aż 21, z czego również te pojawiające się niezbyt często w
grach z Soniciem, jak Ray, Mighty czy Metal Knuckles. A każda z nich ma swój
wachlarz ruchów specjalnych. Animacjom przydałoby się więcej szlifu (i
klatek na sekundę), poziomów jest mało – ale na pewno warto obserwować ten
tytuł.
Grą budzącą emocje wśród niejednej grupy fanów
niebieskiego jeża jest Sonic 2 HD. Obecnie istnieje jedynie dość
stare demo w wersji alfa, w które niestety nie udało mi się pograć (gra
wyświetliła mi jedynie ekran tytułowy, potem nie chciała się dalej ładować).
Czego
by jednak nie mówić na temat tej pozycji, wygląda ona na screenach i
nagraniach naprawdę świetnie. Ma dość burzliwą historię - na pewnym etapie
produkcji doszło do ostrego konfliktu między jednym z programistów a resztą
zespołu – efektem czego wspomniany programista odłączył od reszty,
zabierając zarazem swoje „zabawki” z piaskownicy. Zmusiło to pozostałą część
zespołu do ponownego rozpoczęcia prac nad projektem. Prace nad Soniciem 2 HD
idą dalej, ale jak to zazwyczaj w przypadku fanowskich produkcji (tworzonych
gdzieś pomiędzy pracą a życiem rodzinnym tudzież prywatnym), ze zmiennym
tempem i brakiem możliwości określenia choćby przybliżonej daty premiery
wersji „ostatecznej”.
Mój przegląd nie wyczerpuje rzecz jasna
tematu, gdyż fanowskich gier z Soniciem i innymi postaciami z uniwersum
niebieskiego jeża Segi jest zdecydowanie więcej. Skupiłem się również na
grach sensu „stricte” - czyli samodzielnych aplikacjach. A przecież istnieją
również rozliczne modyfikacje romów na Genesisa/Mega Drive'a, znacząco
modyfikujące oryginalne tytuły z Soniciem, a nieraz tworzące zupełnie nowe
pozycje (jak choćby S Factor). Warto jeszcze nadmienić, iż społeczność
twórców jest w przypadku fanów Sonica niezwykle prężną i całkiem zgraną
grupą – starczy powiedzieć, że właśnie na bazie współpracy między
poszczególnymi twórcami powstały takie inicjatywy jak SAGE (Sonic Amateur
Games Expo - coroczny festiwal „online”, na którym prezentowane są fanowskie
gry i przeróbki romów) czy Sonic Worlds (w dużym skrócie – pewnego rodzaju
silnik dostarczający gotowych narzędzi pozwalających na stworzenie
„sonicowej” gry).
Tu
niestety muszę wspomnieć o pewnej niedogodności dla użytkowników Linuxa –
sporo gier fanowskich tworzonych jest w oparciu o technologie rodem z
Macromedia Fusion (oraz ich poprzedniczek), w związku z czym osoby używające
tego systemu mogą mieć problemy z odpaleniem części gier (sam nie korzystam
z Linuxa, ale wiem, że wspomniany przeze mnie Sonic Fusion nie daje się za
nic odpalić w „pingwinim” systemie.
Bardzo mocno zachęcam do zapoznania się z
dorobkiem fanów Sonica – w moim przekonaniu jest naprawdę imponujący i
oferuje sporo dobrej jakości rozrywki.
|