Dzięki tajemniczemu gościowi ze strony otrzymaliśmy
informację o śmiesznej gierce o nazwie Xin Qi Gai Wang Zi. Tytuł jak widać
nie taki długi jak u japońskich braci, ale nie zmienia to faktu, że połamać
język można. Gra ukazała się w języku chińskim w 1996 roku, a w 2005 Super
Fighter Team opublikowali grę w wersji pudełkowej. Oczywiście książeczka,
manual i wszystko jak oryginał - ba to nic innego jak oryginał, co
najważniejsze, gra była w języku angielskim. Niestety nie będziemy czekać na
śmiałka który zakupi gierkę, recką się zajmie nikt inny jak sam Reptile.
Dlaczego? Chyba wszyscy znają odpowiedź na te pytanie. A czy warto jest
zainteresować się grą, to się wszystko okaże.
Xin Qi Gai Wang Zi - Baggar Prince - Książę i żebrak?
Cała gra to nic innego jak znana nam dobrze opowieść z dzieciństwa: książę i
żebrak. Tutaj przedstawiona w nieco inny sposób. Wszystko zaczyna się w
królestwie Shatta, gdzie książę po raz kolejny zamiast uczyć się na temat
państwa i otaczających go sąsiadów, woli się obijać i myśleć o niebieskich
migdałkach. Jego prywatny nauczyciel: minister kot, próbuje go przekonać,
jakoś zachęcić do dalszej nauki, ale co tam, książe ma rację i po co się
przemęczać, jak można spokojnie się poobijać. Sumienie jednak się zaczyna
odzywać, więc postanawia się przewietrzyć.
Straże otrzymały rozkaz, że nie mogą wypuścić księcia z zamku, jednak dzięki
malutkiej sprytnej sztuczce, książe odwraca ich uwagę i wychodzi poza teren
swojego zamku. Po raz pierwszy zwiedzając swoje miasto, napotkał żebraka,
który wyglądał identycznie jak on sam. Wpadł na pomysł, że zamienią się
ubraniami i będzie mógł spokojnie zwiedzać przez cały dzień miasteczko, gdyż
straże za nim nie będą latały. A co żebrak miałby zrobić, lojalny wobec
swojego pana, zrobi dla niego wszystko co rozkaże, nawet jeżeli to będzie
jakiś dziwaczny rozkaz (no tak, w tamtych czasach nie było do pomyślenia
przeciwstawić się królowi, księciu itp.).
Całe te zdarzenie jednak zauważył jego nauczyciel z balkonu (nazwijmy to
tak), ale nie miał zamiaru w to ingerować, gdyż od dawna miał plan, żeby
księcia i króla się w jakiś sposób pozbyć, żeby objąć królestwo - oczywiście
nikt tego nie zauważył, gdyż książę był samolubem i nie zwracał uwagi, co
się dzieje wokół niego. A taki obrót sytuacji się nawet spodobał Ministrowi,
gdyż przyśpieszy to proces jego koronacji. Kot postanowił nie wtrącać się w
to zamieszanie całe, pozwolić się księciu bawić dalej, a on postanowił
zabrać się za żebraka.
Bez wątpienia takie coś poprowadzi królestwo do zguby. Książę jadł
smakołyki, grał w casinie (domek zabaw no - nazwijmy to jednak casino) i gdy
stwierdził, że starczy zabawy na dzisiaj, trzeba wracać do zamku, powstał
jeden mały problem. Straże go nie wpuściły. Całą historię im opowiedział, o
sobie i żebraku, że się zamienili miejscami, straż buchnęła jednak śmiechem
i księcia żebraka przepędzili, pozostawiając go bez pieniędzy w mieście.
I tutaj właśnie zaczyna się nasze zadanie, musimy się jakoś dostać do pałacu
i odebrać nasze miejsce! Spokojnie gra nie jest na 5 minut, tutaj musimy się
podlizać naszym obywatelom, rozwiązać ich problemy, stoczyć walki z wrogiem
i dopiero przedostać się do zamku, aby pokonać złego ministra kota.
Udział wzięli
Książe Steven - książe królestwa Shatt. Rozpieszczony, troszczący się tylko
o siebie samego i na uwadze ma tylko żeby dobrze spędzić samemu czas. Brak
szacunku dla kogokolwiek w pałacu. Marzeniem jest uciec od obowiązków, aby
był w stanie robić co chce i kiedy chce.
Żebrak Tom - niczemu niewinny żebrak, którego napotkał książę. Strachliwy i
lojalny wobec prawa, postąpi zgodnie z rozkazami księcia. Jak tylko wchodzi
do pałacu jako książę, zostaje wykorzystany przez Ministra kota w jego
niecnych planach.
Minister kot - niecierpliwy nauczyciel księcia, który za jego plecami
planuje coś okrutnego. Bardzo spodobał mu się pomysł księcia z wyprowadzką,
gdyż teraz będzie mógł spokojnie objąć panowanie w całym królestwie Shatt,
prowincji, a następnie nad całym światem!
Król Shatt - mądry król, który niestety był za bardzo naiwny i dał się
oszukać przez Kota.
Kapłanka Sarah - bezpiecznie ukryta w głębiach żabiego lasu. Posiada bardzo
dobre umiejętności magiczne. Z charakteru może się wydawać bardzo krytyczna
czasami, ale jak przyjdzie pora, to pomoże księciu w najcięższych chwilach.
Jeżeli uda mu się zdobyć jej zaufanie.
Księżniczka syren - w ciemnych głębinach oceanu znajduje się kraina syren.
Przepełniona radością i szczęściem, raj dla syren, zamienił się w smutek i
płacz. Księżniczka została porwana, a poddani obawiają się najgorszego. Bez
jej ciepła, czułości i miłości świat już nie będzie taki sam. Gdzie ona może
być? Może ktoś ją porwał? A jeżeli tak to do jakich celów?
Księżniczka tubylców - określona przez tubylców jako prawdziwa piękność,
księżniczka jest bardzo kochana i respektowana przez jej lud, ale czy Książe
zgodzi się z jej poglądami i opinią?
Lupi - żabi las jest domem przedziwnych stworzeń, jednych z nich jest
właśnie Lupi. Trzymany jako więzień, był dla innych potworów "chłopcem do
pomiatania". Biedny Lupi zwija się i płacząc z bólu, obawiając się o swoje
życie.
Genesis Vs Super Nintendo (SNES)
Swojego czasu SEGA Genesis kokurowała z konsolą Super Nintendo, ale jednak
bez skutku, wiadomo, że SNES wygrało. Serwując po internecie napotkałem się
na wypowiedź jednego użytkownika pewnego forum: "Beggar Prince można uznać
za tak ładnego jak Chrono Trigger". Niestety nie możemy tutaj przyznać racji
- z Chrono Trigger na SNESa może konkurować inna gra z Genesisa, ale
niestety nie Beggar Prince.
Analizując grafikę jak i dźwięk oraz melodyjki
Można stwierdzić, że tragicznie nie jest, ba a nawet jest nieźle. Najpierw
przyjrzyjmy się grafice. W pomniejszeniu może i ładnie to wygląda, ale po
powiększeniu troszeczkę za bardzo się rozmazuje, ale jednak do końca nie ma
co narzekać, gdyż grać się naprawdę da i nie ma jakiegoś obrzydzenia.
Dźwięki są jak najbardziej w porządku, gorzej wypadają melodyki - z jednego
pomieszczenia do kolejnego co chwilę się zmieniają. Taka sytuacja: jesteśmy
w miasteczku, gra muzyczka A, wchodzimy do domku - gra muzyczka B,
wychodzimy z domku na las - gra muzyczka C. Troszeczkę tak nie za dobrze to
jest rozegrane, muzyczka tutaj za często się zmienia, ale mimo tego jest
nawet w miarę sympatyczna. Da się posłuchać i nie narzekać.
System gry
Gdzieś tam na początku zostało zaznaczone, że gra jest tajwańska i to WIDAĆ.
Po czym poznać? Po samym klimacie gry. Jeżeli ktoś się interesuje grami na
konsolę genesis i zagrał w parę tytułów (tych chińskich) to znajdzie
podobieństwo takie choćby jak animacja postaci. Mniej więcej tak samo się
poruszają (częstotliwość klatek animacji), menu gry, charakterystyczny
wygląd kafelek, z których robi się mapki, no i może ton muzyczki i dźwięków
(w niektórych tytułach naprawdę są identyczne! Ale to są uroki SEGA Mega
Drive, bieda jeżeli chodzi o dźwięk. Co jeszcze ciekawego można wspomnieć o
grze - nie ma waluty. Nie mamy złota, nie mamy niczego - zaczynamy dosłownie
jako żebrak i nasza szansa na przetrwanie to tylko zdobycie przedmiotów w
jakiś konkretny sposób. Znalezienie w skrzynce, odebranie bachorom procy,
żebyśmy mieli czym się bronić, otrzymane od innych podwładnych jakieś
drobiazgi za wykonanie jakiejś pracy albo za pokonanie przeciwników. Jednak
z walkami nie będzie tak łatwo jak to się wydaje. Zanim przystąpimy do
jakiejkolwiek potyczki radzę bardzo dobrze pozwiedzać miasto w celu
znalezienia paru rzeczy które nam dodadzą energię.
Turowy system walki
Z początku może wydawać się nieco skomplikowany, ale da się przyzwyczaić bez
problemu. Z tego co się orientuję (po screenach, jak i z doświadczenia z
gry), walczymy tyko księciem, czyli on sam kontra nawet do 6 przeciwników!
Czy da sobie radę? Oczywiście, że da, w innym przypadku mamy Game Over
(((_^)
Przyjrzyjmy się obrazkowi z walki i go przeanalizujmy, proca symbolizuje
normalny atak (czy jest jakaś inna broń - szczerze, wątpię...), obok mamy
różdżkę - to dotyczy magii, kuferek (skrzynka) odnośnie przedmiotów, chłopek
to ucieczka, czasami jest możliwa, a czasami nie, zależy wszystko od
sytuacji. Kluczyk jest od automatycznej walki, a oko symbolizuje
przyglądanie się swoim przeciwnikom (czyli zobaczyć jaki mają stan, ile HP
itp.).
Niżej tego czegoś mamy rameczkę odpowiadającą za bohatera: Hp (życie), Mp
(mana - czary) i taki energii. Ten pasek jest odpowiedzialny za naszą turę.
Jak zejdzie do 0 to nasza tura się kończy i zaczynamy obrywać, aż
przeciwnikowi skończy się taki sam pasek. Każda akcja zabiera nam trochę
czasu z tego paska. Jeżeli nic nie robimy, to automatycznie on i tak schodzi
- czyli jakiś limit istnieje na zastanowienie się.
Z tego co można na temat czarów przeczytać na stronie producenta, istnieje
ich ponad 35 dla naszego księcia. Niektórych z nich uczymy się poprzez
zdobycie większego poziomu (tak jak to ma miejsce w grach RPG), a niektóre
otrzymuje od przyjaciół, bądź znajomych za wykonanie jakiejś pracy. Im
więcej czarów podczas walki będziemy mieli, tym łatwiej nam pójdzie, chociaż
nie zawsze.
Odnośnie czarów
Gdyż to jest ciekawa sprawa, mamy ich aż 9 odmian! Mamy tak: ziemia, ogień,
wiatr, woda, ciemność, światło, voodoo, kontrola oraz przywołanie. Te
pierwsze kilka to wiadome czary, nie trzeba ich przedstawiać - ataki
żywiołami. Ciekawsze natomiast są kolejne trzy. Voodoo też nie trzeba chyba
opisywać, gdyż każdy też wie o co chodzi, ale bardziej budzi zainteresowanie
np. kontrola nad przeciwnikiem. Możemy go ogłuszyć, co znaczy że nie będzie
nas atakował (tylko ten ogłuszony), a przywołanie to tak znany wszystkim
Summon (czy z serii FF opcja GF albo coś takiego). Nic innego jak
przywołanie jakiegoś potwora, aby się dobrze mógł wyżyć na przeciwniku.
Szczerze, bardzo ciekawa opcja.
Wracając jednak do samej gry, czyli dobre jak i słabe strony
Animacja. Tutaj tego znajdziemy dosłownie pełno na każdym kroku. Prosta,
nieskomplikowana animacja, która cieszy. Dosłownie 2-3 klatki, zmiana pozy
albo coś podczas historyjki, ale nie tylko. Jeżeli gracz nic nie robi przez
dłuższy czas, nasz książe siada na podłodze i zaczyna ziewać... Jeżeli
zostawimy go trochę dłużej, to padnie i zaśnie. Tak samo można pochwalić
animację podczas walki. W momencie gdy użyjemy czarów, tło przybiera inny
kolor. Jeden z pierwszych ataków (czarów) jakie posiada książe to meteor.
Bohater ucieka z pola bitwy (na trochę i to jest pokazane w animacji!), tło
przybiera inne kolory i spada meteor niszcząc przeciwników.
Inna ciekawostka - odnawianie energii - jako że jesteśmy żebrakiem, nie mamy
pieniędzy na INN (a nawet coś takiego nie istnieje). W jaskiniach za to
spotkamy źródełko, z którego możemy się napić - przywróci nam to HP, ale
tylko HP. Mamy możliwość przespania się też w łóżku w jakimś domku, to nam
przywróci całkowicie HP jak i MP.
Z dobrych stron to by było na tyle, a złe? Gra zawiera niestety błędy. Sobie
wyobraźcie, że jak nie będziecie ostrożni, to jakieś zdarzenie może was w
pewnym momencie zablokować i gracz nie będzie miał możliwości ruchu. Też
głupio trochę, że walczymy zawsze sami - jeden kontra cała reszta.
Niektórych może drażnić to, że jesteśmy zawsze otoczeni przez wroga, ale
mnie akurat taki fakt nie przeszkadza.
Summarum
Nie ma co - Xin Qi Gai Wang Zi jest dobrą grą i może dostać te spokojne dość
wysoką ocenę. Grafika jest w miarę dobra, dźwięki i muzyka nie najgorsza.
Fabuła ciekawie przedstawiona, podobnie jak cały system walki. Dużo questów,
rozbudowany system walki. Dużo czarów. Wszystko OK., gdyby nie fakt, że
ciężko dostępna w normalnym języku - co nie zmienia faktu, że zawiera błędy.
Prawda jest taka, że gra jest tylko dobra - Genesis jest spokojnie w stanie
wycisnąć lepsze gierki, no ale ta akurat też nie jest zła. Można spokojnie
się rozerwać (jeżeli ktoś lubi się męczyć przy czymś takim) i chwilę zagrać.
Na koniec tego skromnego opisu chciałby Reptile podziękować:
* Super Fighter Team - za wypromowanie i przetłumaczenie tego tytułu. Między
innymi na ich stronie można znaleźć wiele informacji dotyczące tego projektu
(pozwoliłem sobie zapożyczyć)
* 2 nieznajomym gościom ze stronki, którzy się wpisali w komentarzach. Jeden
dał znać o gierce, drugi poprosił mnie, abym napisał recenzję - nie pytajcie
po co ale ok
* JRK, Rolly - za umieszczenie recenzji, na pewno się ucieszą jak zwykle.
* Reptile - ... może lepiej nie wypisywać, bo wyjdzie z tego jeszcze kolejna
strona.
To by było na tyle, następnym razem zapewne będzie powrót recenzji na
Wonderswana. Dziękuje, że się zmusił(aś)eś przeczytać. Zapraszam do
wypróbowania gierki i do usłyszenia.
Jya!
Recenzja za zgodą autora (reptile(@)o2.pl)
i dzięki uprzejmości stron :
www.rpgmaker.pl & www.jrkrpg.pl
|