Seria
Black / Matrix debiutowała dawno temu na
Saturn-ie i odniosła w Japonii wielki sukces.
Obecnie możemy zobaczyć kolejne odsłony zarówno
na DC jak i na PSX na małym GBA oraz
najnowszy epizod na PS2.
Ja zajmę się recenzją edycji z konsoli SEGA Dreamcast z
końcówką AD w tytule (chociaż można do tej recenzji podpiąć wersję z Black /
Matrix z SS oraz Black / Matrix Cross z PSX - gdyż łączy je ten sam
scenariusz i podobny system gry z małymi zmianami).
Opowieść zaczyna się gdy jesteśmy świadkami spotkania członków tajemniczej
sekty i odbywającego się właśnie obrzędu. Grupa ta to wyznawcy Boga grzechów i zagłady -
Mefisto. Jego przebudzenie ma doprowadzić do apokalipsy i zniszczyć wszystko
co żyje na ziemi. W grze znajdziemy sporo motywów biblijnych (czasem
kontrowersyjnych) i sporą ilość mocnych scen gore. Najważniejszą częścią gry będzie
siedem grzechów głównych, dzięki którym wcielenie zła, ostatecznie będzie
mogło dostać się do świata ziemskiego.
Gra po krótkim i dynamicznym intro przenosi nas do domu na rozdrożu w którym mieszka Abel
- młody, małomówny i zamknięty w sobie chłopak. Podczas pobytu na łonie
natury i obcowaniu z naszym głównym bohaterem, będziemy przede wszystkim
szkolić swoje umiejętności. Cały czas będzie
towarzyszyć nam jego mistrz, dzięki któremu codzienne obowiązki będą
trochę milsze (wybrać go możemy na początku gry i z nim, a właściwie "z nią",
będzie wiązał się koniec gry). Wszystko było by fajnie (wspólne obiady,
prezenty, ogólnie sielanka) ale do czasu... Pewnego dnia Abel, gdy wyrusza do miasta, po
powrocie zostaje aresztowany, a jego kobiecy Guru uprowadzony. W więzieniu
poznaje kilka osób, dzięki którym ma szansę wydostać się na wolność.
Dodatkowo jego specyficzne umiejętności uzdrawiania podpatruje Yohane
(historyk i mag szukający osób, które były by zdolne powstrzymać Mefisto) i
upatruje w nim następcę Archanioła. Tak zaczyna się przygoda, w której po
naszej stronie staną - zarówno ludzie jak i pół anioły (cecha
charakteryzująca - białe skrzydła), a nawet pół diabły (cecha
charakteryzująca - czarne skrzydła). Scenariusz jest naprawdę ciekawy i mimo
braku znajomości japońskiego wiele zrozumiecie z
animacji przerywnikowych. Spytacie o zakończenie
- uchylę rąbek tajemnicy - jest dramatyczne...
reszty (ja zawsze w sumie) nie zdradzę.
Po wstępie czas więc przejść do głównych aspektów
Czarnej Matrycy. Na początku zaczyna się dość
niepozornie - ot różnego rodzaju mini gry typu łowienie
ryb, ciosanie drewna, zbieranie owoców ale to
tylko pozory i początki rozwoju parametrów postaci.
W dalszym etapie system gry bardzo zbliża do
innych klasycznych taktycznych rpg (np. Tactics Ogre). Jednak
najważniejszą cechą odróżniającą B/M od innych gier są Blood Points (BP) i
otrzymywane dzięki nim dodatkowe umiejętności oraz coś na wzór hmm.. "zegaru biorytmu", który
zmienia swoje ustawienia za każdym ruchem postaci. Dzięki niemu np. w danym
momencie możemy liczyć na silniejsze ataki, lub gdy będzie w innej fazie
nasze ataki (lub wrogów) zdecydowanie słabną. Warto mieć go na uwadze w poźniejszych
fazach przygody. Punkty BP
dostajemy natomiast za każdego zabitego wroga.
To w naszej gestii jest aby sensownie
je rozdzielać i wykorzystywać do upgrade-u broni
oraz przy używaniu magii. Same potyczki
opierają się o mechanizm strategii turowych, czyli do dyspozycji mamy hexy, ruch, atak, magię, skills-y i
przedmioty. Daje to łatwy do opanowania i przyjazny system zabawy. Do tego
dochodzą w późniejszej fazie scenariusza potężne phantom-y, które możemy używać
dopiero po przywdzianiu świętej zbroi.
W całej rozgrywce nie można przeoczyć skillsów. Napisze o nich ciut więcej, gdyż odgrywają
one dużą rolę w grze. Dzięki nim nauczymy się potężnych dodatkowych ataków
opartych na żywiołach (pamiętajcie o zależnościach pomiędzy aniołami i
diabłami), zwiększymy parametry bojowe, rzucimy negatywne statusy jak sen, trucizna, zamiana w kamień.
Będziemy mogli używać auto-kontry a nawet kraść przedmioty od wroga i wiele
innych równie interesujących o różnej sile rażenia! Smaczku dodają także takie rzeczy, jak możność
zobaczenia statusu wroga (czyli jego dokładnych parametrów wraz z
umiejętnościami i ekwipunkiem) oraz to iż po pokonaniu go możemy losowo
otrzymać unikatowy przedmiot.
Wracając do potyczek - na początku raczej nie
przysporzą wam problemów, ale z czasem poziom trudności wzrasta znacząco i
można mieć dużo problemów z zakończeniem misji. Inteligencja CPU stoi na
naprawdę przyzwoitym poziomie, wrogowie dość często używają nieprzyjemnych
statusów i wspomagają się nawzajem w leczeniu.
Nie radzę więc wcześniej rezygnować z
levelowania/grindowania. Po ukończeniu zadania otrzymujemy EXP, kasę
i w zależności od poczynań rangę, a czym wyższa - tym my możemy liczyć na
lepszy bonusowy przedmiot. Na szczęście aby ułatwić i uprzyjemnić nam
rozgrywkę developerzy gry przygotowali możność tzw. Free Battle, dzięki
którym, przy każdej wizycie w mieście możemy nabić sobie dodatkowe punkty
doświadczenia i poziomy, zdobyć
przedmioty czy tak ważne dla nas - punkty BP.
W pewnym stopniu dodam, że Black / Matrix AD jest grą
nieliniową. Możemy obierać wiele odrębnych
dróg scenariusza i napotkać zupełnie inne grywalne postacie oraz rożne wątki
i sceny
poboczne. Nie można zapominać o miastach, bo to właśnie w nich oprócz
wspomnianych Free Battle, możemy kupować, sprzedawać przedmioty, rozmawiać z
postaciami, szukać sekretów i do woli dopieszczać nasze postacie czy
kombinować ze skilami. Szkoda, że do
odwiedzonych wcześniej miast nie da się już
powrócić.
Systemowo jest tego sporo. Szybko więc przeskoczmy do części audio - wizualnych. Całość Black/Matrix AD jest
przedstawiona z rzutu izometrycznego i opiera się w całości o grafikę 2D.
Areny walki, miasta i postacie nie prezentują aż tak wysokiego poziomu jaki
można zobaczyć w innych grach 2D na DeCe, ale mimo to wszystko zrobione jest
porządnie i z polotem.
Na planszach zawsze się coś dzieje - a to palą się
świece, latarnie itp, wstawki CG i wszystkie postacie są ładnie animowane i przy
rozmowach widzimy ich prawie całe postury (tylko wersja Dreamcast-owa
posiada to udogodnienie). Wysoko należy ocenić także prace Fight-Plan przy
wszystkich czarach oraz skills-ach - są bardzo ładnie narysowane, efektowne
i czuć emanującą z nich siłę. Wrażenie robią świetne przerywniki filmowe
utrzymane w konwencji anime, dzięki którym dowiadujemy się więcej o głównym
motywie gry i samych bohaterch (to także exclusive na Drimka).
Trochę
rozczarowałem się muzyką. Mimo iż zlecona
zespołowi The Hustlers Concept, to z ich pracy wyszła dość średnio udana
mieszanka - oprócz kilku kawałków, reszta jest naprawdę ciężko strawna
(toporna pochodna jakiegoś japońskiego hip-hopu i electro, głownie właśnie
dająca się we znaki
podczas dłuższych walk)... Nie można przyczepić się do dźwięków - wszystkie są
doskonale dopasowane do uderzeń, czarów, okrzyków. Dzięki nim nasze ucho nie zmusza nas do ściszenia TV. Zwróćcie
także uwagę na dialogi - wszystkie genialnie czytane przez lektorów.
Suma summarum. Nie dziwię się, że swego czasu podczas debiutu serii na
Saturnie gra sprzedawała się w Japonii lepiej
niż Xenogears. Całość prezentuje wysoki poziom z ogromną dawką grywalności.
Na korzyść Black / Matrix przemawia konkretna ilość misji, gdzie można
do bólu grindować i wykręcać jak najlepsze rangi.
Masa przedmiotów, postaci, DeCekowych dodatków, sekretów i
nieliniowość to również mega plusy. Świetny turowy system daję dużo frajdy z zabawy i dostarcza masę
godzin solidnej strategicznej rozrywki. Do tego
scenariusz (z kilkoma zakończeniami) z najwyższej półki. Polecam każdemu
fanowi taktycznych RPG - nie pożałujecie ani minuty (mimo bariery językowej)!
PS. Czekamy na łatkę tłumaczącą.