Pewnie wielu z was uwielbia Anime. I ja zaliczam się
do tego grona. Równie szeroka grupa z was ma również ulubionego przedstawiciela tego
gatunku. Tu także mam takiego faworyta.
Jest to Blue Submarine No.6.
Piękny scenariusz, wspaniała kreska wspierana efektami 3D i klimat spowodowały, że
wracam do tego
filmu bardzo często. Niemałym więc zaskoczeniem dla mnie było pojawienie się tego
tytułu na konsolę SEGA Dreamcast.
Zamarłem wtedy i zacząłem sobie zadawać
pytania. Czy gra sprosta wysoko postawionej przez filmową ekranizację poprzeczce? Jaki
będzie główny motyw gry? Czy pojawią się postacie znane z telewizyjnej
serii? Pytań było wiele, do których dodatkowo dochodziło
jeszcze jedno zasadniczne. Gdzie ją kupić? Po premierze w Japonii
długo szukałem gry na rynku. Swego czasu utrudnione zakupu
na Ebayu nie ułatwiały nam życia, ale
byłem cierpliwy. W końcu niebieska łódź podwodna znalazła się w moim domu.
Nie ukrywałem radości -byłem
mega zadowolony.
Rozerwałem folię i odpaliłem szybko płytkę. Od razu powitało mnie
śliczne animowane intro, które pozostawiło kilka pytań. X?
Co to za łodź? Do tego dziwna załoga...
Potem było
już tylko ładne
menu z przyjaznym i łatwym interfejsem.
Pora na szybkie zapoznanie się
ze scenariuszem, ale zaraz zaraz. Skutecznie chciał mi to utrudnić język japoński
(do czasu wydania łatki - o czym poźniej).
Tetsu Hayami
główny bohater, jak zwykle poszukuję wszelkiego rodzaju zarobku. Prace
dorywcze to nie jest do końca to o czym marzy. W końcu udaje mu się dostać świetne zlecenie, mimo to ciągle męczą
go wspomnienia z przeszłości. Pracując dla nowej organizacji poznaje
nowych przyjaciół. Wykonuje coraz to bardziej wymagające
zadania. Pewnego razu w barze spotyka piekną kobietę, która zleca odszukanie 3
statuetek. No i się zaczyna... Nie zdradzę
wam, co będzie dalej, (sprawę komplikuje jeszcze wcześcniej tajemnicza łódź z intro z
czerownym symbolem) bo popsuje zabawę. Fani Anime będą zadowoleni, bo
mamy także dużo nowych wstawek których nie zobaczymy w filmie
znanym z TV oraz powiązań z serią. Wszystkie to najwyższy poziom (zresztą
współ-developerem Segi jest Gonzo, które jest
twórcą serii o niebieskiej łodzi). Dzięki nim łatwiej też
zrozumieć akcję scenariusza.
Po wstępie i teorii, pora aby przejść do aspektów audiowizualnych - najważniejszych dla graczy.
Grafika gdy podróżujemy po mieście i rozmawiamy z ludźmi przypomina tą z Jet
Set Radio (cell shading). Postacie są duże i wyraźne, całość wygląda
rewelacyjnie i lekko komiksowo.
Gdy natomiast wyruszymy naszą łodzią na podwodną
przejażdżkę... serducho zaczyna bić mocniej.
Piękna grafika podmorskiego
dna, masa zatopionych wraków, budynków, ciemnych zakątków i
zdewastowanych miast. Odwzorowano nawet prądy wodne a patrząc w górę widzimy jak
przez wodę padają na nas promienie słoneczne. Pięknie.
Małą rysą jest sporadycznie zwalniająca animacja przy
większej zadymie (kilka monstrualnych krabów potrafi zejść
sie w kupę), stąd mały minusik przy ocenie.
Każda arena ma swój
klimat, urok i aż chce się je odwiedzać. Do tego dochodzą jeszcze różnego
rodzaju stworzenia spotykane i żyjące pod wodą. To nie tylko ryby ale i kraby, rekiny
czy inne mutanty,
świetnie pasują do gry i są ładnie animowane (na myśl od razu nasuwa się genialna i efektowa walka z potwornie
wielką ośmiornicą w mrocznej głębi).
Tak samo świetne wrażenie robią
wybuchy, pociski i działanie samej łodzi jak i jej tonażu. Ważnym elementem gry jest to,
że nasza łódź posiada różnego rodzaju uzbrojenie. A to działka, a to
rakietnice, szczypce do holowania, radar i masę innych przydatnych bajerów
(jak np. aktywne i pasywne sonary służące do
monitorowania głębin).
Wszystko jest nam potrzebne raz do walki, innym razem do poszukiwania i
wyciągania różnych morskich skarbów.
Bardzo spodobał mi się fakt, że gdy za każdym razem wpadamy do głębin na
wyprawę, zawsze czeka nas nowa wyprawa. Mam na myśli możliwość znaleziena za
każdym razem czego innego
(wszystko jest losowe - lub jak kto woli zabrane przez prądy wodne).
Morskich etapów z czasem jest coraz więcej, są bardziej
rozległe, głębsze, (bardzo przydaje się mapa
wyświetlana na ekranie VMU) i kryją coraz więcej tajemnic (różne ukryte włazy,
miejsca itp. czy tajemnicze monstra). Dodatkowo można skorzystać z masy
różnych zadań zlecanych przez miejską gildię.
Będąc w środku Grampus-a,
możemy rozglądać się w każdą stronę i podziwiać wszystkie śliczne elementy
otoczenia w pełnym 3D. Do tego autorzy zadabali nawet o takie smaczki jak
włączające się oświetlenie wnętrza łodzi przy bardzo
dużym zanurzeniu.
Hayami może także łączyć się ze statkiem "matką" w razie
kłopotów. Sytuacje mogą być różne. Brak tlenu, wyczerpią się akumulatory
lub nasz pancerz będzie totalnie zniszczony. Pod względem symulacyjnym gra
także jest na najwyższym poziomie i bije wszystkie podobne gatunkowo gry!
Wszystkie elementy wyposażenia mają masę
paramterów i mają wpływ na tylko na prędokość czy siłę
ataków ale i również na wytrzymałość czy zanużenie a
nawet na głośność pracy Seele.
Da
się coś złego powiedzieć o sterowaniu? Oczywiście że nie, bo lepsze nie mogłoby być.
Łódź prowadzi się lekko a wszystko jest doskonale
rozplanowane na padzie i szybkie w przełączaniu i mega intuicyjne.
Developerzy nie zapomnieli również o genialnym
wsparciu dla wibracji.
Do tego
należy dodać, że
Blue Submarine No.6 ma w sobie zawarte rasowe elementy RPG. Naszą podwodną
łajbę możemy wyposażać w coraz to nowsze silniki,
pancerze, akumulatory, działka, amunicję i inne genialnie
spasowane akcesoria.
Wszystkie te elementy jak już wspomniałem, mają wpływ na
nasze parametry bojowe oraz ruchowe. Dodatkowo możemy
zbierać różne rodzaje przedmiotów (jest ich pokaźna
ilość) i sprzedawać je w tzw. Scrap Store ,aby zarobić bardzo
potrzebną nam gotówkę. Prace poszukiwawcze możemy
prowadzić bez względu czy wykonujemy misję czy nie. Mamy tu pełną swobodę.
Jeśli chodzi o muzykę i dźwięk to tu kolejne zaskoczenie. Genialnie
odwzorowany głos postaci, rakiet, uderzeń itp. To samo tyczy się głosów pływających wrogów czy szumu
wody i pracujących czujników Grampusa. Ciarki pechodzą kiedy ciśnienie wody
miażdzy kadłub łodzi. Nigdy nie płynąłem łodzią pod
wodą ale wiem, że ogromne przeci
ążenia
tak właśnie brzmią.
Dodatkowo ucho pieści delikatny warkot silnika naszej łajby w zależności od modelu
zmieniający swoją barwę Muzyka to poziom, któremu brakuje trochę do filmowego
odpowiednika
Ao no Roku-gō.
Mimo to stworzone we współpracy z zespołem The Thrill
nastrojowe kawałki, jazzowe motywy bojowe i wiele
innych godnych uwagi doskonale pasuje do rozgrywki. Przodują w nich świetnie brzmiące
trąbki, perkusja czy saksofon i gitarowe riffy. Polubicie
je nawet jeśli na codzień nie słuchacie takich
utworów! Warto poszukać w internecie soundtracku aby
potwierdzić tylko
moje słowa.
Wszystkie te moje zachwyty dopełnia dodatkowo całkowita nieliniowość gry i
swoboda w naszych poczynaniach, masa ukrytych sekretów, bonusowe
smaczki do
odkrycia w opcjach (jak filmiki czy galeria), czy nawet dodatkowe questy i
przedmioty do ściągnięcia z internetu jako DLC!
Powiem tylko tyle. Dawno nie grałem w
tak piękny, rozbudowany, realistyczny symulator ze wspaniałym scenariuszem (i
możliwością ... niespodzianka dla graczy!) i żywotnym systemem gry.
Podsumowując. Blue Submarine No.6 "Time : Tide" przeszła moje oczekiwania i
długo będzie niedościgniona w swojej kategorii. To perła (jeśli już jesteśmy
w klimatach morskiej żeglugi), którą trzeba wyłowić
z setek innych gier i sprawdzić,
nawet jeśli nie jesteście fanami tej postapokaliptycznej serii i odpycha Was bariera językowa! Wielkie brawa dla Segi i Gonzo za
wspaniałą pozycję! Ja ponownie się w niej zakochałem. Wszelkich amatorskich
translatorów zachęcam do tłumaczenia przygód Hayamiego.
PS. Łatka tłumacząca została wydana pod koniec
listopada 2020 roku. Autor - tak to ja! Chętnych do
pobrania patcha zapraszam
pod ten link. Z nią ocena za grywalność
skoczyła na totalne maksimum - 10/10!