F-1 Challenge - Recenzja gry  |  Autor - Rolly


 

 SEGA Saturn to mękka dla fanów gier arcade. Pokochałem SEGA Rally, uwielbiam do dziś staruszkę Daytona USA. Nie spodziewałem się, że dobre kilkanaście lat temu trafię na równie grywalną perełkę. W dodatku od Segi.
Kupił ją dawno, dawno temu mój brat, właściwie na dokładkę z inną grą za bardzo konkurencyjną cenę. Patrząc na opakowanie nie byłem nastawiony pozytywnie - po ciuchu więc odczytałem tytuł : F-1 Challenge. Dodatkowo miałem obawy, że pieniądze (a właściwie zrzutka) zostały wyrzucone w błoto. Czy się myliłem? Czytajcie dalej.
Gdy odapliliśmy grę - pierwszy plus. Intro. Bez migawek z wyścigów, bez informacji o kierowcach. Po prostu jeden dynamicznie pędzący bolid Ferrari w akompaniamencie równie świetnej ścieżki dźwiękowej. Bez dwóch zdań - zachęca nas do zabawy.
Menu już niestety nie zaskakuje aż tak pozytywnie. Tylko dwa tryby Arcade, Time Attack i Opcje. Nie jest tego dużo.
Nie czekając więc długo przeszedłem do pierwszego klasycznego trybu.
Pojawiły się licencjonowne ekipy takich zespołów jak McLaren, Tyrrel, Williams, Ferrari itd. Nie zabrakło również w wyborze kierowców takich weteranów jak Damon Hill, Mikka Hakkinen czy Michael Schumacher!

Do tego 6 tras. Czy to mało? To zależy już od was. Ja preferuje mniejszy wybór, gdzie znam każdy zakręt i wiraż na pamięć, gdzie walczę o każdy ułamek sekundy czyli dla mnie - w sam raz.
Pojawiają się więc 3 trasy typowo "salonowe" - czyli wariacje miasta Neo City oraz te które rozpoznają wszyscy fani Formuły 1. Japońska Suzuka, niemiecki Hockenheim czy pełen zakrętów tor w Monte Carlo. Początki to amatorszczyzna, więc radzę zacznicie tak jak ja od tej pierwszej.
Z pierwszym odpaleniem gry staruje również i nasza nauka. Ogarniamy więc system gry i prowadzoną przez nas potężną maszyne.

Na początku dopasujemy poziom naszych przednich i tylnich skrzydeł, dobierzemy ogumienie i dolejmy odpowiednią ilość paliwa przed wyścigiem i oczywiście staniemy przed wyborem typu skrzyni biegów (automat czy manualna). Wszystkie te podstawowe ustawienia mają ogromny wpływ na przebieg całego wyścigu - zarówno na naszą predkość, przyspieszenie jak i stabliność.

Przed rozpoczęciem wyścigu mogę żałować tylko, że brakuje walki o Pole Position - startujemy zawsze z końca całej stawki (chyba, że użyjemy mały trik).
Już po przejechaniu pierwszego okrążenia stwierdziłem, że sam system jazdy jest bardzo przystępny i intuicyjny.
Nigdy nie jechałem z Schumim czy Kubicą, ba! nawet nie widziałem tej piekielnie szybkiej maszyny ale trzymając pada w ręku miałem wrażenie, że tak to właśnie jest i tak się ją prowadzi. Samochód zachwouje się idealnie, reaguje na delkiatne ruchy kierownicą, wpadamy w tunele aerodynamiczne, każdy błąd owocuje utratą prędkości a przejeżdzający przez trawę przeciwnicy zasypują nasze szyby utudniając widoczność.
Do tego dochodzi bardzy wysoki poziom konsolowego AI. Kierowycy najlepszych drużyn zajeżdzają nam drogę, niespuszczają z gazu i pokonują zakręty z niebywałą zręcznością.
Do całej zabawy dochodzą jeszcze typowe elementy symulacyjne - czyli uszkodzenia i zużycie paliwa. Nie poszalejecie więc zaliczając co jakiś czas bandę czy zjeżdzając z nawierzchni asfaltowej. Auto traci wtedy wiele na swojej sterowności. Do tego przy długich wyścigach musicie zjechać do pit-stopu.
To chyba pierwsza gra wyścigowa w której tak ważną role odgrywa wymiana opon i zabawa z paliwem. Do tego goni nas czas. Wygląda to niesamowicie kiedy na ułamek sekundy wyjeżdzamy z serwisu np. przez Williamsem. Wspaniała sprawa.

Z czasem gra zacznie Wam sprawiać na tyle przyjemności,że zrezygnujecie ze skrzynii automatycznej. Reczna zmiana biegów aż sama woła nas o jej użycie, po to aby wykręcać jeszcze lepsze czasy.
Tory są doskonale odwzorowane co zauważalne jest na podobnym czasach jakie potrzebujemy na ich przejechanie porównując je z realnymi czasami osiąganymi przez prawdziwych kierowców (porównajcie sami - http://pl.wikipedia.org/wiki/Formu%C5%82a_1_-_Grand_Prix_Niemiec_1996).
Widać iż współpraca Segi z ekipą Tyrrel przy fizyce, modelowi jazdy i innych apsektach technicznych wyszła grze na dobre.

Na tle tych pochwał pora wymierzyć też małe baty. Najważniejszy to brak trybu dla kilku graczy. Tak bardzo chciałem pokonać żywego przeciwnika, podgonić go na prostej czy minąć go po zewnętrzej. Ale niestety zostajmy z padem w ręku zupełnie sami.
Brakuje też troszkę jakiegoś trybu kariery czy chociażby prostych mistrzostw.
To nie znaczy, że gra jest krótka. Oj nie! Możemy poprawiać wyniki a samo zaliczenie wszystkich tras na pierwszym miejscu i odblokowanie dodatkowego poziomu trudności to około 20-30 godzin. Do tego dochodzą bonusy i sekrety. Ale przydałoby się coś jeszcze, żeby ten czas wydłużyć na maksiumum a gracz dostałby jeszcze coś wzamian.

Pewnie wielu z Was zastanawia się jak wypada grafika na Satku. Możnaby rzec "pięta achillesowa" sprzętu Niebieskich jeśli chodzi o 3D. O dziwo jak na rok 1996(!) i początki konsoli wszystko jest schludne, z dość szarą paletą barw. Na tle tras bardzo dobrze prezentują się modele aut, ciut gorzej jest tylko gdy przełączymy na widok z kabiny (który nawiasem jest na równie wysokim poziomie jak reszta gry). Po prostu koła wydają się zbyt kanciaste.
Do tego fajnym bajerem jest lusterko, niestety przy częstym jego używaniu na drugiej kamerze widoczne są nieduże spowolnienia animacji.
Bolidy podczas wyboru prezentują się naprawdę okazale. Dodatkowo, Saturn bez problemu radzi sobie z wyświetlaniem nawet kilkunastu aut w tym samym momencie na ekranie TV.
Trasy są idealną kopią tych prawdziwych. Bandy, reklamy, wielki diabelski młyn na Suzuce. Wszystko wygląda tak jak powinno. Do tego gra jest szybka i płynna co ucieszy każde wybredne oko.
Do dźwięków równiez nie mogę się przyczepić. Silniki warczą aż chce się depnąć w gaz. Ryk maszyn jest doskonały, realistyczny a ucho odczuwa różnicę pomiędzy poszególnymi ekipami.
O dziwo spodobała mi się również muzyka, która towarzyszy nam podczas wyścigu.
Dość niespotykana mieszanka. Nie jest to rock, dance, hip-hop również. Coś na wzór spokojnego chillout-u, który czasem dostaje dynamicznego kopa. Słucha się tego bardzo przyjmnie i o dziwo świetnie pasuje do naszych zmagań z resztą kierowców. Natomiast utwór z intro i kreditsów zostają na długo w pamięci.

Podsumownie jest dość ciężkie.
Według mnie F-1 Challenge to jedna z najlepszych ścigałek na konsole SEGA Saturn. Jeśli chodzi o Formułe pierwszą - pozycja mozna powiedzieć niedościgniona.
Wszystkie niedróbki w trybach, braki w polygonach maskuje skutecznie fanomenalna grywalność. Mieszanka symulacji i arcade wyszła developerom nadzywczaj udanie. Pad ocieka miodem nawet w pit-stopie.
Im dłużej gramy tym szerszy uśmiech pojawia się na twarzy gracza. Dodatkowych rumieńców grze nadaje nad wyraz rajcowana i efekeciarska rywalizacja podczas wyścigu.
Gra wciąga na długie godziny, dni, tygodnie (a nawet jak się okazje po mnie - również na lata). Ocenę z grywalności zabieram za to, że nie dano mi możliwości zmierzenia się z żywym graczem w trybie mulitiplayer.
Polecam kupno (w oczekiwaniu na sequel lub wersje HD - SEGA?! Poproszę!) a sam udaję się wykręcić jeszcze lepszy wynik w trybie Time Attack!