Nie pamiętam tak naprawdę kiedy (ale było to na
moje oko, ładnych kilkanaście lat temu) zauważyłem ten tytuł na konsolę Super
Nintendo. Tak, zdarzało mi się równiez ograć kilka gier z tej
platformy. Może to dla Was zaskoczenie, ale dodatkowo stwierdzę, że gra bardzo przypadła mi do gustu ze
względu na rozbudowanie i wyjątkowo wysoki poziom trudności.
Fushigi Dungeon bo o nim będzie ta recenzja, to tytuł który zawitał także na inne konsole
jak N64 (jako jeden z nielicznych RPG) oraz m.in na GBA. Wszystkie części
były naprawdę dobre i zasługiwały na duże pochwały, na każdym z wyżej wymienionych
sprzętów. Przyszedł także czas i na najnowszą swego czasu odsłonę, a tą dostał mój
kochany Dreamcast. Dzięki współpracy Chunsoft (autorzy poprzednich części) i
firmy SEGA, miał powstać naprawdę
wyjątkowo dobry tytuł z gatunku jakim są rougelikeowe rolepleje. Czy developerom udało
się zadowolić maniaków RPG na DeCe? Czytajcie dalej - wszystkiego po kolei
za chwilę się
dowiecie.
Już sam scenariusz z całej znanej mi serii, wydaje się być najlepszy właśnie
na Makaronie. Na jedną z wiosek spada dziwna plaga, woda staje się być nie
przydatna do picia, mieszkańcom kończą się jej zapasy. Dziwnym trafem do
miasta trafia Asuka, główna bohaterka, która tuła się po świecie szukając
łatwego zarobku. Zrzuca wszystko na los, który ją tu skierował i jako typowy
najemnik przyjmując ofertę decyduje się wszystko wyjaśnić, przy okazji rozwiązując tajemniczą zagadkę
skażonej wody. Ruszą więc na poszukiwania wierząc, że spotka ją wiele
przygód.
Przejdźmy więc do głównej części naszej podróży. Zapoznajmy się z systemem w grze
i głównymi jej zasadami. Cała rozgrywka ma dość prosty system. Poruszamy się
po lokacjach podzielonych na piętra (ot znany system z tzw. Dungeon
Crawlerów), które generują się losowo wraz z przedmiotami i potworami, które
napotkamy w ich wnętrzu. W przerwie pomiędzy tułaczką dane nam będzie także
odwiedzić wiele miast. Brzmi fajnie i prostu ale nie do końca. Jest też jedna rzecz, która utrudni wam znacząco grę
(i towarzyszy serii Fushigi Dunegon od dawien dawna) - gdy zginiecie w
jednej z lokacji, wracacie zawsze do pierwszego miasta z pustą sakiewką i
bez item-ów, chyba, że użyjecie specjalnego przedmiotu, który w czasie zagrożenia
teleportuje Was z powrotem do głównego miasta. Jak narazie, pewnie
nasuwa się wam stwierdzenie - żadnych rewelacji, więc pora dokładniej zagłębić
się w aspekty naszej wyprawy.
Pomachajmy więc na pożegania i zacznimy od tego iż walka dzieli się na tury (tzn. każdy ruch postaci za ruch
wroga), dzięki czemu wzrasta jej aspekt strategiczny. Oprócz zwykłych ataków
wieloma rodzajami broni, możemy używać przedmiotów. Jest ich cała masa. Począwszy od zwykłych ziół odnawiających HP, dzbanków mogących mieścić
dodatkowe przedmioty, po dzwine rośliny dające np. możliwość zamiany w potwora, czy
leczące z różnych statusów itp. Do dyspozycji dano dam jeszcze masę zwojów.
Są one równie ważne gdyż to dzięki nim
przywołamy potężne czary, użyjemy specjalnych skilli typu magicznej lupy
odrywającej wszystkie przedmioty na danym piętrze, zwiększy się siła naszego
ekwipunku i jeszcze wiele, wiele innych. Możemy strzelać z łuku (posiada on
znacznie większy zasięg niż zwykła broń ręczna), czy używać czarodziejskich
różdżek (np. na zamianę miejsc, rzucenia na wroga trucizny itd.), a nawet
hodować potwory! Nasze monstra możemy karmić, level-ować a w walce nawet
zaekwipunkować im ich własne umiejśtności. Za poświęcony im czas
odwdzięczają się wsparciem podczas walki i wędrówki oraz tu kolejna uwaga -
mamy możliwość się w nie zmienić. Dzięki takiej transformacji
nie raz ocalimy bohaterce życie.Gdy ginie nasza bestyjka, my wracamy do ludzkiej
postaci, kontynuując walkę.
To nie wszytko, bo działanie przedmiotów opiera się także o
jeszcze jedną ważną rzecz - każdym przedmiotem możemy rzucić we wroga, a do
niektórych (np. dzban) możemy się schować, dzięki czemu np. jesteśmy
niewidoczni przez klika tur. Oczywiście każdy z przedmiotów posiada swój
specyficzny wygląd, co dodatkowo ucieszy każdego gracza. Ponadto zwiedzając lokacje, trafimy na pułapki, czy wyjątkowo
silnych wrogów lub np. skarby w dziwnych niedostępnych miejscach. Fajnie
ale co w
wtedy? Tutaj przydadzą się nam wcześniej wspomniane skills-y. Dzięki nim
zneutralizujemy wszystkie przeszkadzajki, znajdziemy na arenach przedmioty,
zwiększymy siłę ataków, będziemy mogli niszczyć elementy otoczenia np. skały
czy nawet pływać lub latać. Oczywiście skrótowo, bo z recenzji wyjdzie zaraz
obszerny poradnik. Radzę również co jakiś czas odwiedzić kowala (naprawia
także zużyte tarcze, bronie czy pękające pierścienie) mimo, że wysoko ceni swoje usługi.
Słów klika i miasteczkach. Oprócz standardowych pogaduszek z
mieszkańcami, musicie pamiętać, że tylko w nich można zapisać nasz stan gry,
dzięki czemu nie będziemy musieli startować ponownie od zera. Oczywiście
możemy korzystać ze sklepów (kupno, sprzedaż), wspomnianych wcześniej usług kowalskich, czy udać
się do gościa, który zajmuje się trenowaniem potworów oraz zawsze znajdzie
się ktoś kto zleci nam dodatkowe mini zadania. Jeszcze jedna uwaga, nie spotykana nigdzie indziej ze znanych mi
tytułów. Postacie, nawet te nam przyjazne możemy zaatakować! Coś
niesamowitego... tylko uważajcie, bo czasami może się okazać, że niepozorny
handlarz złoi Wam porządnie skórę. Mimo to na wyszym poziomie warto nakopać w tyłek tragarzom, (straszni skąpce),
których napotkamy podczas wędrówki na rożnych piętrach i pożyczyć od nich to
co mają do sprzedania.
Kończąc już powoli aspekty gry, dodam jeszcze coś o wrogich nam potworach.
Oprócz tego, że jest ich masa, to każdy jest dość specyficzny - jedne czarują,
inne rzucają statusy, niektóre kradną przedmioty i złoto... Ale to co
zaskakuje graczy, to fakt, iż mogą one także zabijać swoich towarzysz.
Przypadkowo czy nie, radzę brać wtedy nogi za pas. Takie zabójstwo powoduje
zamianę w szalonego berserk-a i mogą w kilka tur pozbać Was całego HP.
Zostały nam tylko
parametry. Jest ich klika - atak, obrona, celność i unik - nie
należy specjalnie tłumaczyć, natomiast jeden z nich jest dość specyficzny
tzn. głód. Gdy Asuka jest głodna i burczy jej w brzuchu, powoli ubywa jej
życie. Jak w realnym świecie, aby żyć musi coś zjeść. Inaczej po zawodach.
Także uważajcie, dobrze planujcie posiłki bo wasze miejsce w oficjalnym rankingu gry (nawiasem mówiąc
doskonale przemyślany aspekt, gdzie znajdą się wszystkie ważne informacje),
będzie dość dalekie...
Uff to tyle o grze. Teraz już tylko mały opis tego, co przyjdzie nam oglądać
i słuchać. Grafika to śliczne 2D, wszystko jest pięknie rysowane i widać, że
otoczenie
żyje. A to płynąca delikatnie woda, spadające liście itp. Wszystkie lokacje, miasta są bardzo
zróżnicowane, bogate w szczegóły, barwne, duże i niczego im nie brakuje. To
samo ma się do postaci czy potworów (wykonaniem przypominają trochę pseudo 3D i
są lekko super deformed) i przedmiotów. Doskonale animowane są wszystkie
ataki, magia oraz inne efekty i graficznie prezentują się wyśmienicie. Czepiać
się nie będę także i ścieżki dzięwiękowej.
W tej
kwestii
Fushigi Dungeon także prezentuje bardzo dobry poziom. Muzyka to
lekkie rdzennie japońskie kawałki bez zbędnych udziwnień, które
zdecydowanie pasują do gry i nie dręczą gracza. Zdarzają się także inne
tematycznie, spokojne i relaksujące kawałki. Reszta dźwięków jak ataki,
czary, zgrzyt oręża czy odgłosy otaczającego bohaterkę świata idealnie pasują do
tego rolepleja i właśnie tak powinny brzmieć.
Zadowoleni? Podsumujmy więc obszerną całość. Tytuł
Segi, Chunsoft i ekipy Neverland po raz kolejny
pokazał, że jest bardzo dobrym, rozbudowanym,
nieliniowym, pomysłowym RPG. Wysokie oceny
dopełnia świetna grywalność. Dodatkowo
zabawę osładza ładna oprawa audio-wizualna. Jak do tej pory jest to najlepsza
odsłona "Mistycznego Dungeon-u". Znudziły się już wam zwyczajne rolepleje?
Lubicie trudne rouglikeowe wyzwania? To bez dwóch zdań musicie sprawdzić
ten tytuł. Dla fanów znanego z PSX tytułu Azure Dreams
- pozycja obowiązkowa. Mój DeCek jest wyjątkowo
zadowolony z Fushigi Dungeon Furai No Shiren Gaiden - Onnakenshi Asuka
Kenzan. Wy także napewno będziecie!
|