Pierwsza część przygód Jack’a
Wade’a poruszyła wielu graczy. Od pierwszych doniesień branża ochrzciła je
jako action adventure w stylu MGS. Spore miasto, motor którym pomykaliśmy
ulicami, spójna i wciągająca fabuła, różnorodne misje, dopracowana i ostra
jak żyleta grafika i
oczywiście genialna ścieżka dźwiękowa sprawiły, że gra nie potrzebowała
żadnych porównań do MGS’a, bez tego poradziłaby sobie bardzo dobrze. Choć
nadanie przydomku MGS nie zdarza się często. Headhunter był i nie ma co się
oszukiwać grą bardzo dobrą. Dodanie sporego miasta wraz z podległymi
terenami i motoru stanowił nie lada smaczek i pewnego rodzaju novum. Jazda
pod prąd ponad 200km/h podwyższała adrenalinę tak samo jak genialnie
zrealizowane misje przywodzące na myśl najlepsze hollywoodzkie produkcje
filmowe, do tego dochodził też świetny scenariusz z masą meandrów i rozkmin.
Po drugiej odsłonie Headhunter’a spodziewałem się wiele jednak pierwsze
recenzje przeczytane czy to w pismach branżowych czy to w internecie
ostudziły mój zapał. Jednak byłem dobrej myśli otwierając pudełko z grą i
wkładając płytkę do napędu peesa.
Od ostatniego spotkania z
Jack’iem minęło 20 lat. 20 długich i ciężkich lat, które nie tylko odbiły na
zdrowiu i psychice naszego bohatera, ale też na społeczeństwie miasta. Wirus
znany z poprzedniej odsłony jako Bloody Mary rozprzestrzenił się wśród ludzi
co doprowadziło do podziału ludności na dwie warstwy społeczne: Above, czyli
na zdrowych ludzi z dużą zasobnością portfela mieszkających normalnie w
mieście i Below mieszczącym się grubo pod ziemią, skupiającym wszystkich
zarażonych, odrzutków jak i niewygodnych osobników dla rządu znanego z
pierwszej części korporacji Stern. Całą historię przedstawia zresztą bardzo
dobrze zrobione intro przypominające wiadomości znane z poprzedniego
Headhunter’a.
Scenariusz to jeden z najmocniejszych punktów gry, dowiemy się
sporo nt. przeszłości Jack’a, jego związku z Angelą i powolnego upadku
miasta Liberty. Podobnie jak w przypadku poprzednika tak i tu sterujemy
dwiema postaciami. O ile w jedynce w Angelę wcielaliśmy się sporadycznie tak
tutaj jest zupełnie odwrotnie i dochodzi do pewnego rodzaju kuriozalnej
sytuacji , gdzie tak naprawdę Jack Wade nie jest bohaterem odgrywającym
pierwsze skrzypce tylko postacią drugoplanową! Nie wiem czym kierowali się
panowie z Amuze obsadzając w głównej roli panienkę o imieniu Leeza „X”. Być
może chcieli uczynić z Jack’a bohatera ostatniej akcji, co też im się nie
udało, bo wcale nie bierze w niej udziału. O przeszłości Leezy można
dowiedzieć się z intra gry, więc nie będę rozpisywać się na ten temat,
powiem tylko panienka odegra kluczową rolę w grze. Do rozegrania mamy 14
levelów nie licząc treningowej. Jack występuje w zaledwie pięciu. Teren
działań w poprzedniej części był bardzo zróżnicowany: stacja benzynowa,
port, centrum handlowe, laboratorium, etap na statku. Dodatkowo czas
wypełniało nam zdawanie licencji i pomykanie motorkiem po mieście. Tym razem
jest... mniej kolorowo i różnorodnie.
Levele w większości toczą się w
jakichś industrialnych sceneriach, same korytarze, windy, hale, laboratoria,
fabryki. Przez całą grę raptem jest jeden level toczący na powierzchni
pośród blokowisk, który i tak nie zachwyca ani desingiem ani rozbudowaniem
ani długością. W zasadzie trudno odnieść wrażenie tej różnicy 20 lat,
oczywiście nie licząc postaci Jack’a. Otoczenie nie zachwyca, ba! Jest nawet
bardziej ubogie niż te z jedynki i bardzo szybko popada w schemat choć
przyznam że jest parę miejscówek nad którymi można zawiesić oko. A co z
interakcją z otoczeniem? Jest bardziej znikoma niż w jedynce no i brakuje
też swobodnego namierzania więc wybij sobie z głowy swobodne strzelanie w co
popadnie. Jednak najgorszym jest fakt braku motoru! Najbardziej
rozpoznawalny motyw pierwszej części poszedł w odstawkę! Występuję tylko na
cut scenkach. Nie wiem czemu zrezygnowano z tego bardzo miodnego patentu.
Amuze swego czasu tłumaczyło się, że większość graczy miała spore problemy
ze sterowaniem, poza tym kolizje też były niedopracowane. Śmiech na sali!
Owszem kolizje były „takie se”, ale sterowanie i model jazdy były nad wyraz
dobre i po kilku treningach można było czerpać z jazdy sporą przyjemność!
Nie wszystko w nowym Headhunte’rze złe.
Oprócz fabuły drugą najlepszą rzeczą
jest nowy system namierzania zwany IRIS. IRIS to system namierzania i
skanowania otoczenia, który jest na wyposażeniu każdego łowcy głów. Jest on
zintegrowany z okularami jakie noszą Jack i Leeza. Dzięki niemu możemy
logować się do systemu, pobierać różne informacje z terminali lub w miarę
postępów w grze uzyskiwać różne podpowiedzi, oraz namierzać przeciwników.
Samo namierzanie jest bardzo fajnie rozwiązane, otóż po naciśnięciu R1
wchodzimy w tryb strzelania i celownik powoli namierza nam oponenta. Im
bardziej przeciwnik się pozostaje w ruchu tym trudniej go namierzyć,
celownik dodatkowo po każdym strzale odskakuje. Najlepiej eliminować
przeciwników z zaskoczenia, np. chowając się za winklem. Wtedy wystarczy
wychylić lekko analog aby elegancko nacelować, zalecane jest też kucanie aby
polepszyć efektywność strzałów. Można też wykonywać headshoty po uprzednim
namierzeniu przeciwnika i wychyleniu lekko analoga tak aby celownik znalazł
na głowie. Największy bajer stanowi natomiast system skanowania otoczenia.
Służy głównie do wyszukiwania nowych przejść jak i podaje cenne informacje o
różnych obiektach, np. skanujemy siatkę która zagradza nam przejście i
dzięki temu możemy przestrzelić kłódki lub dowiedzieć się że zamknięte kraty
możemy otworzyć dzięki specjalnym przełącznikom uprzednio strzelając w nie z
broni magnetycznej.
W dalszych etapach gry
uzyskujemy dodatkowy bajer w postaci termowizji, dzięki któremu zobaczymy
tajne przełączniki czy czyhające w niektórych halach lasery. Kilka słów
należ się też uzbrojeniu. Do dyspozycji mamy zwykły pistolet, karabin,
shotgun, wspomnianą broń elektromagnetyczną, granaty, wyrzutnię rakiet czy
znane z poprzedniej części proximity mines. Dodatkowo niektóre bronie można
levelować dzięki Utility Belt’om, które nie dość, że zwiększają zasobność
kieszeni to i zwiększają limit amunicji w broniach, a tej z pewnością przyda
się ; ) Do odstrzelenia czekają zbuntowani opozycjoniści z Below zwani tutaj
jako Migs. Owszem nie grzeszą oni wysokim IQ, ale w miarę możliwości chowają
się za różnymi obiektami. Dodatkowo możemy ich eliminować od tyłu oraz
strzelić z pięści w pysk jeśli podejdą zbyt blisko jednak wygląda to tak
żałośnie i w praktyce jest nieużyteczne. Lezza w stosunku do Jack’a potrafi
wykonać gwiazdę co jest użyteczne w potyczkach z bossami których jest sporo,
a i niektórzy są dość wymagający. Na innych wystarczy masowy ostrzał z
karabinu, a na innych trzeba dobrać odpowiednią taktykę i poznać słaby
punkt. Podczas przemierzania co raz to kolejnych hal natrafimy na drzwi
chronione kartą, którą trzeba złamać za pomocą Code Breakera. Trafi się też
test IQ ; ). Zagadki nie są za skomplikowane, wystarczy dobrze ruszyć głową,
skorzystać z posiadanego wyposażenia aby w mig je rozwiązać. W miarę
postępów w grze odblokowujemy nowe bajery jak pliki filmowe, które stanowią
swego rodzaju ukłon do reklam podczas loadingów w pierwszej części, pliki
dźwiękowe jak i różnego rodzaju obrazki przedstawiające bohaterów, concept
arty itp. Szkoda, że są w małej rozdzielczości i nie da się ich powiększyć ;
(
Oprawa nowego łowcy głów to
raczej nic wielkiego, choć jak wspominałem momenty ma ^^. Pokusiłbym się o
stwierdzenie, że engine jedynki podany z kosmetycznymi poprawkami. Cieszy
miękki filtr nałożony na otoczenie co daje mniejszą sterylność grafiki i
lekkie rozmycie obiektów w dalszym planie, o wiele lepszy jest też system
światła i cieni. Naprawdę genialnie prezentuje się bump mapping w etapach
rozgrywających się w tunelach ściekowych, lekka para unosząca się nad
otoczeniem, odbijające się obiekty od powierzchni wody naprawdę cieszą oko.
Grafika ma o wiele więcej smaczków jak choćby latające owady blisko źródeł
światła. Modele postaci, zwłaszcza Jack’a i Leezy są porządnie zrobione.
Jack jako oldboy z przejściami lubiący sięgać do kieliszka sprawdza się i
stanowi odpowiedź dla młodziutkich metro seksualnych bohaterów z gier
Square-Enix ; ) Lezza to kawał zgrabnej babki z imponującą dziarą na
ramieniu, choć jest przedstawiona troszkę bezpłciowo.
Warstwa Audio zasługuje na
brawa. Tak samo jak w poprzedniku całą ścieżkę dźwiękową skomponował Richard
Jacques i odwalił kawał dobrej roboty! Główny motyw muzyczny stanowi jakoby
rozwinięcie znanego motywu z jedynki i brzmi naprawdę genialnie oraz
występuje w trochę inaczej zaaranżowanej wersji. Voice Acting to także kawał
dobrej roboty, owszem zdarzają się czasem bezsensowne dialogi, ale do samych
głosów nie mam żadnych zastrzeżeń. Odgłosy strzałów również dobrze oddane i
czuć płynącą z nich moc!
Konkluzja? Headhunter:
Redemption to gra pełna sprzeczności, z jednej strony brak motocykla i
swobodnej eksploracji miasta, Jack jako drugoplanowy bohater (choć jak na
poważnie wkracza do akcji to aż się ciepło na sercu robi ^^’), dość krótki
czas gry, a z drugiej naprawdę dobry scenariusz, system IRIS i ścieżka
dźwiękowa pozostawiają mieszane odczucia.
Od początku starałem się aby ta recenzja była jak najbardziej subiektywna i
nie brałem pod uwagę opinii o grze z innych źródeł. Naprawdę trudno mi
ocenić nowe dzieło Amuze, jako fan pierwszej części oceniałem nowego
Headhunter’a pod pryzmatem poprzednika. W grę na pewno muszą zagrać
wielbiciele jedynki, dla samej fabuły chociażby. Reszta może sobie odpuścić
grę, bo srogo się zawiodą.
|