|
|
|
Hundred Swords - Recenzja gry
| Autor - Rolly
|
|
Hundred Swords, bo o tym tytule dziś będzie ta recenzja, to kąsek dla osób,
które nie zważają na barierę, jaką jest język japoński (piszemy o przypadku odsłony
z Dreamcasta - wersja na PC zostałą przetłumaczona), a liczy się dla nich niesamowita grywalność tytułu.
Mam nadzieje, że wraz ze mną zaliczacie się do
tej grupy.
Sto Mieczy reprezentuje gatunek strategii zwanej RTS z elementami RPG i co
należy podkreślić, gra jest w całości w 3D. Pozycja ta osadzona jest na
fikcyjnym średniowiecznym kontynencie, gdzie ważną rolę społeczną,
polityczną i militarną odgrywają cztery wielkie nacje : Nalavale, Gran,
Rupulstorie i Mascar. Zaczynając grę decydujemy po której stajemy stronie
jednego z wielkich rodów i powoli zaczynamy właściwą rozgrywkę. Oczywiście jedni chcą pokoju
a inni objąć władze za wszelką cenę, nie stroniąc od wojen, nie zważając na rozlew ludzkiej krwi.
Jak to w staroszkolnych strategiach RTS bywa, ze zdobytych surowców budujemy różnego
rodzaju twierdze, koszary, jednostki bojowe, zwiększamy ich mobilność, wytrzymałość i oczywiście toczymy walki
zajmując to coraz większy obszar. Każdy z rodów różni się od siebie wyglądem
postaci i jednostek bojowych ale nie tylko. Oddziały cechują
się również zupełnie innym statystykami. Jedni
mają więcej HP, innym dano więcej punktów magii, kolejni natomiast mają
silniejszy atak lub wysoki parametr szybkości itp. Oprócz tego mamy
również stanardowy podział na jednostki piesze,
kawalerię, łuczników, magów, katapulty, golemy,
balony etc. Służą one nie tylko do ataku, ale
również defensywy i transportu. Oczywiście
zachowno balans między zależonością oddziałów.
Przykładowo magicy radzą sobie dobrze z
rycerzami, ale podczas ataku z bliska kwalerii,
padają ja... kaczki w błoto. Z czasem wszystko
dla Was stanie się mega logiczne i intuicyjne.
Ważnym czynnikiem w
grze jest ekwipunek, a co za nim idzie dodawane dzięki niemu specjalne umiejętności oraz komendy
AI. Czym one są? To funkcje, które w połączeniu z dowódcami armii, budują
główny aspekt bojowy gry. To dzięki tym dodatkom mamy
podczas bitwy możemy używać różnego rodzaju skills'ów jak ignorowanie
zniekształceń terenu, niewidzialność, zwiększenie zasięgu obrażeń, zwiększenie
szybkości, ataku czy osłabienia defensywy wroga.
Nasi głównodowodzący
potrafią rzucać czary (np. bariery ochronne, odnawiają punkty HP) i oczywiście wydają
wcześniej wspomniane rozkazy.
Przykładowo odpowiedni sygnał da możliwość zwiększenia szybkości kosztem utraty części siły ataku
żołnierzy, obrony
za wszelką cenę dowódcy, ochronę danej etc. Jest
tego naprawdę sporo i daje wielkie możliwości strategiczne. Nie wspomnę o dużej ilościo przedmiotów do ekwipunku,
które nawiasem mówiąc można znaleźć nawet na
arenach walki.
Co ważniejsze w Menu wszystko zaznaczone jest symbolami i spokojnie można
się połapać bez nawet znajomości kanji. Cała rozgrywka odbywa się w
czasie rzeczywistym, więc to gracz ma myśleć, zarządzać wojskiem, wydobywać,
budować i szybko reagować na nadiągające
zagrożenie.
Może napiszę również kilka słów o trybach
zabawy, gdyż także mamy ich sporo.
Scenariusz - korona całej gry. Doskonałe przemyślany, czasami brutalny i zaskakujący,
dodatkowo genialnie buduje atmosferę. Jak się okazało bez znajomości języka japońskiego
zrozumiałem wiele dzięki ładnym animacjom i świetnie rysowanym artom typu CG. Pochwalę
także zawarte w nim zadania, gdzie nie tylko musimy zniszczyć wroga ale na
przykład ominąć jednostki nieprzyjaciela, będąc niezauważonym lub wykończyć
wszystkich tylko jednym generałem(!). Oczywiście podczas walk musimy zwiększać
poziom doświadczenia i zaufnia do naszych dowódców. Głównie poprzez coraz wyższe oceny w
rankingu lub podczas rozmów z ludźmi czy żołnierzami. Brawo dla panów ze
Smilebit za różnorodność.
Misje - doskonały dodatek do powyższego dania głównego. Jest ich sporo, są dobrze przemyślane
i równie świetnie wyważone. Nad niektórymi będzie
trzeba się nagłowić i poszukać wielu ciekawych rozwiązań do ich zakończenia.
Dodatkowo podzielono je na trzy poziomy trudności. W nagrodę za ich
ukończenie otrzymujemy różnego rodzaju przedmioty ze skills'ami do
ekwipunku w zależności od rangi (A, B, C lub D).
Tutorial - to standard "dla nowych", zapoznamy się ze wszystkimi aspektami
rozgrywki i wszystkim tym o czym pisaliśmy
powyżej przy opisie systemu. Za rączkę przez
szkolenie przeprowadzi nas ekspert od taktyk
wojennych, czarodziej Eroll.
Ekwipunek/Edycja – to tu do swoich
ulubionych postaci dopasujemy wszelkiej maści
zdobycze i umięjętności odnalezione podczas gry.
Dodatkowo jak sprawuje się nasz pełny
rynsztunek, możemy sprawdzić w misji
treningowej.
Encyklopedia - to element, który całkowicie wycięto z wersji PC-towej. Tony
tekstu, wiedzy na temat historii rodów, ważnych miejsc,
poselskich listów oraz opisy
wszystkich napotkanych w grze postaci. Piękna sprawa dla osób, które
zakochają się w tym tytule.
Całość
dopełnia niestety niedostępny w Europie tryb gry
Multiplayer do wieloosobych potyczek przez sieć
internet, który cieszył się w Japonii ogromną
popularnością a zmiany w fotelu lidera rankingu
były na porządku dziennym. Kto wie, może w dobie
ery DreamPi doczekamy się powrotu serwera i do
tej gry.
Graficznie gra prezentuje dość wysoki poziom. Mimo, czasami areny spowija
mgła a tereny to przeważnie bryła zbliżona
kształtem do sześcianu, to na jej powierzchni
dzieje się dość sporo. Znajdziemy rozgległe
lasy, skały,
drzewa, ptaki, zwierzęta, rzeki. Mają oneswój specyficzny lekko baśniowy urok pasujący
do fikcyjnego świata Hundred Swords. Areny, po których się poruszamy, są
zróżnicowane i posiadają doskonały aspekt strategiczny a to dzięki różnicom
wysokości czy różnym przeszkadzajkom, jak potoki, połamane konary, mury etc.
Dodatkowo wirtualny świat możemy oglądać z trzech różnych perspektyw i swobodnie obracać
kamerą oraz posługiwać się przydatną mapą. Postacie jak i jednostki są duże i wyraźne.
Ogólnie całość robi bardzo dobre wrażenie. Walki są szybkie i emocjonujące, a całość
nie zwalnia nawet przy sporej wymianie ogrnia
czy podczas dynamicznego poruszania się po mapie.
Ponadprzeciętnie należy oceniać również także
oprawę muzyczną.Mamy tu wyśmienite i
nastrojowe kawałki, dynamicznie napędzające do boju oraz utwory, które
pokazują jak poważne są niektóre decyzje w
królestwie. Główną rolę w nich odgrywa pianino i
dość niespotykane nigdzie indziej sample. Całość pasuje
tu jak ulał. Szczególnie przypadła mi do gustu
piękna ballada "Flame in your Eyes", kończąca
scenariusz z pięknym kobiecym wokalem. Miód na
me uszy. To samo ma się dźwięków - szczęk
orężna, wybuchy, efekty magii są doskonale
odwzorowane i nie można nim nic zarzucić.
Słów kilka na koniec - Hundred Swords kopie tyłki pod każdym względem. To
przede wszystkim piękny i długi scenariusz, masa misji i przedmiotów
i doskonale przemyślany aspekt strategiczny
czasu rzeczywistego. Gdyby gra miała
dostępny tryb dla wielu graczy i została przetłumaczona na język angielski w
wersji na DC, byłby to przysłowiowy "system seller". Właśnie przez te
małe braki gra odtrzymuje ciut mniejszą ocenę za
grywalność. Mimo to - tytuł wzorowy.
To tyle - czas na mnie. Idę roznieść w pył całe imperium Mascar!
|
|
|
|
|