Wydawcy gier, aby osiągnąć sukces, dążą do oryginalności, czyli tego, czego
jeszcze nie było. Nowatorskim rozwiązaniem jest również tworzenie „innej”
grafiki. Tak właśnie postąpiła SEGA i Smilebit, wydając grę pt. Jet Set
Radio. Jeśli chcecie wiedzieć, czy im się to udało i czy dosyć śmiały pomysł
(bo tak można nazwać wydanie, że tak powiem, pierwszej gry z gatunku)
wypalił, zapraszam do dalszej lektury.
Zapewne po wstępie ciekawi was, co jest tak oryginalnego w tej grze, no więc
lecimy. Jet Set Radio polega na podbiciu miasta, malując na ścianach
graffiti swojego gangu, który z czasem znacząco się powiększy. Nie biegamy
jednak w błyszczących trzewikach, lecz jeździmy na rolkach. Grę zaczynamy
wychodząc na miasto postacią o imieniu Beat, którą szybko zauważa dwójka
przyjaciół po fachu – Gum i Tab. Dają nam oni sześć zadań (każdy po trzy),
po których wykonaniu przyjmują nas do gangu. Przed każdą misją jesteśmy w
garażu, czyli innymi słowy w opcjach, możemy tam wybrać kim będziemy grać
(każda z postaci, którą zdobyliśmy, jest grywalna), wybrać misje, których po
czasie jest coraz więcej itp. Jednak autorzy dodali nam jeszcze dosyć
„szpanerską” opcje – zmianę graffiti.
Od nas będzie zależało, co będzie
rozpisywane na murach miasta. Jeżeli już jesteśmy przy graffiti, nie
omieszkam się nieco o nich wspomnieć, występują trzy rodzaje napisów – małe,
średnie i duże. Pierwsze wymaga przytrzymania przycisku na padzie około
sekundy, drugie i trzecie nie jest już takie banalne. Na ekranie TV będzie
wyświetlana zawiła strzałka, po której torze będziemy musieli poprowadzić
gałkę, aby nasz bohater nie nabazgrał byle czego. Informatorem w grze jest
Profesor K– DJ stacji radiowej Jet Set Radio. Od niego dowiadujemy się, co
dzieje się na obrzeżach zdobywanych przez nas miejscówek.
W trakcje gry
przeszkadzać nam będzie wiele rzeczy, oczywiście będą to przeciwne grupy
demolujące miasto, czas, i obrońcy prawa, których z czasem niestety
przybywa. Wcześniej wspomniałem o rolkach ,na których jeździmy, jak na dobrą
grę przystało, możemy robić różnorakie tricki, obroty itp. Jednak nie tylko
w ten sposób możemy przemieszczać się po mieście, jeżeli nasza postać jest
zbytnio zmęczona, wystarczy podjechać za samochód, a nasz „graffiti writter”
natychmiast się go podczepi. Nie zabrakło także miejskich skrótów, sekretów
itp.
Czas przejść do następnego i również jakże udanego punktu, czyli do grafiki.
Tutaj przed wydaniem gry był największy kryzys, gdyż grafika w oczach Graczy
przedstawiać się mogła pięknie, lub słabo, na szczęści wyszło na to
pierwsze. Oprawa graficzna jest zrobiona na wzór anime i, choć wydaje się to
banalne, jest wybuchowe! Wszystko jest kolorowe, co wspaniale podbudowuje
klimat. Animacja się nie przycina, budynki i otoczenie wyglądają ślicznie.
Ludzie też są niczego sobie, lecz twarze przechodniów wyglądają trochę
śmiesznie.
W trakcie rozmowy uczestnicy dialogu nie poruszają ustami, lecz
wydają gesty twarzy, np. Tab lubi wystawić język, a Gum mrugnąć okiem.
Wydaje się wam pewnie, że gra jest bardzo uboga graficznie, skoro ludziki
nawet nie poruszają ustami, a podniecam się najzwyklejszymi gestami, ale
tylko zagranie w tę pozycje tak naprawdę uświadomi wam, że mam rację, gdyż
ta grafika nie tyle co jest piękna (cell shading w kwestii przypomnienia -
przyp. Rolly), co oryginalna i nowatorska.
Pozostaje opisać mi to, co leci z naszych głośników, czyli muzykę i dźwięk.
Soundtrack w grze jest wyśmienity, jak na ten gatunek przystało, w grze nie
spotykamy się z rock’iem itp, lecz z typowo dj’jowskimi kawałkami z tłustymi
beat'ami . Widać, iż SEGA podeszła przytomnie do tego tematu, gdyż zostały
tu wykorzystane mix’y najpopularniejszych dj’ji. Muzyka w tym wypadku jest
jednym z głównych budulców klimatu, nie wytłumaczę wam tego, gdyż nie
potrafię, zagrajcie, a się przekonacie. Co do sprawy dźwiękowej jest
średnio, głosy są najnormalniejsze w świecie, a dźwięk rolek trących o
krawężnik, klaksony czy policyjna syrena nie odróżnia się zbytnio od innych
gier.
Czas przejść do podsumowania, które wysnuliście pewnie sami. Wydawca
postawił wszystko na jedną kartę mówiąc „raz kozie śmierć” i stworzył Jet
Set Radio, tytuł, w którym wszystko poszło gładko, a gra pod każdym względem
przyciąga do kupna. Jeżeli nie nabyłeś jeszcze tej gry, to czym prędzej to
zrób, bo JSR jest obowiązkową pozycją dla posiadacza konsoli z zakręconym
logiem.
|