Jet Set Radio - Recenzja gry  |  Autor - Kamillo


 

Wydawcy gier, aby osiągnąć sukces, dążą do oryginalności, czyli tego, czego jeszcze nie było. Nowatorskim rozwiązaniem jest również tworzenie „innej” grafiki. Tak właśnie postąpiła SEGA i Smilebit, wydając grę pt. Jet Set Radio. Jeśli chcecie wiedzieć, czy im się to udało i czy dosyć śmiały pomysł (bo tak można nazwać wydanie, że tak powiem, pierwszej gry z gatunku) wypalił, zapraszam do dalszej lektury.


Zapewne po wstępie ciekawi was, co jest tak oryginalnego w tej grze, no więc lecimy. Jet Set Radio polega na podbiciu miasta, malując na ścianach graffiti swojego gangu, który z czasem znacząco się powiększy. Nie biegamy jednak w błyszczących trzewikach, lecz jeździmy na rolkach. Grę zaczynamy wychodząc na miasto postacią o imieniu Beat, którą szybko zauważa dwójka przyjaciół po fachu – Gum i Tab. Dają nam oni sześć zadań (każdy po trzy), po których wykonaniu przyjmują nas do gangu. Przed każdą misją jesteśmy w garażu, czyli innymi słowy w opcjach, możemy tam wybrać kim będziemy grać (każda z postaci, którą zdobyliśmy, jest grywalna), wybrać misje, których po czasie jest coraz więcej itp. Jednak autorzy dodali nam jeszcze dosyć „szpanerską” opcje – zmianę graffiti.


Od nas będzie zależało, co będzie rozpisywane na murach miasta. Jeżeli już jesteśmy przy graffiti, nie omieszkam się nieco o nich wspomnieć, występują trzy rodzaje napisów – małe, średnie i duże. Pierwsze wymaga przytrzymania przycisku na padzie około sekundy, drugie i trzecie nie jest już takie banalne. Na ekranie TV będzie wyświetlana zawiła strzałka, po której torze będziemy musieli poprowadzić gałkę, aby nasz bohater nie nabazgrał byle czego. Informatorem w grze jest Profesor K– DJ stacji radiowej Jet Set Radio. Od niego dowiadujemy się, co dzieje się na obrzeżach zdobywanych przez nas miejscówek.


W trakcje gry przeszkadzać nam będzie wiele rzeczy, oczywiście będą to przeciwne grupy demolujące miasto, czas, i obrońcy prawa, których z czasem niestety przybywa. Wcześniej wspomniałem o rolkach ,na których jeździmy, jak na dobrą grę przystało, możemy robić różnorakie tricki, obroty itp. Jednak nie tylko w ten sposób możemy przemieszczać się po mieście, jeżeli nasza postać jest zbytnio zmęczona, wystarczy podjechać za samochód, a nasz „graffiti writter” natychmiast się go podczepi. Nie zabrakło także miejskich skrótów, sekretów itp.


Czas przejść do następnego i również jakże udanego punktu, czyli do grafiki. Tutaj przed wydaniem gry był największy kryzys, gdyż grafika w oczach Graczy przedstawiać się mogła pięknie, lub słabo, na szczęści wyszło na to pierwsze. Oprawa graficzna jest zrobiona na wzór anime i, choć wydaje się to banalne, jest wybuchowe! Wszystko jest kolorowe, co wspaniale podbudowuje klimat. Animacja się nie przycina, budynki i otoczenie wyglądają ślicznie. Ludzie też są niczego sobie, lecz twarze przechodniów wyglądają trochę śmiesznie.


W trakcie rozmowy uczestnicy dialogu nie poruszają ustami, lecz wydają gesty twarzy, np. Tab lubi wystawić język, a Gum mrugnąć okiem. Wydaje się wam pewnie, że gra jest bardzo uboga graficznie, skoro ludziki nawet nie poruszają ustami, a podniecam się najzwyklejszymi gestami, ale tylko zagranie w tę pozycje tak naprawdę uświadomi wam, że mam rację, gdyż ta grafika nie tyle co jest piękna (cell shading w kwestii przypomnienia - przyp. Rolly), co oryginalna i nowatorska.


Pozostaje opisać mi to, co leci z naszych głośników, czyli muzykę i dźwięk. Soundtrack w grze jest wyśmienity, jak na ten gatunek przystało, w grze nie spotykamy się z rock’iem itp, lecz z typowo dj’jowskimi kawałkami z tłustymi beat'ami . Widać, iż SEGA podeszła przytomnie do tego tematu, gdyż zostały tu wykorzystane mix’y najpopularniejszych dj’ji. Muzyka w tym wypadku jest jednym z głównych budulców klimatu, nie wytłumaczę wam tego, gdyż nie potrafię, zagrajcie, a się przekonacie. Co do sprawy dźwiękowej jest średnio, głosy są najnormalniejsze w świecie, a dźwięk rolek trących o krawężnik, klaksony czy policyjna syrena nie odróżnia się zbytnio od innych gier.


Czas przejść do podsumowania, które wysnuliście pewnie sami. Wydawca postawił wszystko na jedną kartę mówiąc „raz kozie śmierć” i stworzył Jet Set Radio, tytuł, w którym wszystko poszło gładko, a gra pod każdym względem przyciąga do kupna. Jeżeli nie nabyłeś jeszcze tej gry, to czym prędzej to zrób, bo JSR jest obowiązkową pozycją dla posiadacza konsoli z zakręconym logiem.