|
Napple Tale: Arisia in Daydream - Recenzja gry |
Autor - Rolly
Do recenzji
można podejść na dwa sposoby. Mając doczynienia z grą słabą nie musimy
zbytnio wysilać swojej wyobraźni i po prostu skrytykować jej wady w kilku
zdaniach. Z pozycją bardzo dobrą jest o wiele gorzej. Wypunktowanie zalet,
walorów i tego „czegoś” co ma przekonać gracza do danego tytułu może zająć
sporo czasu. Jak pewnie się domyślacie ,dzisiejszy tekst będzie o
bezpłciowym przeciętniaku lub o przysłowiowej „perełce” na rynku gier
wideo. Wszystko zaczęło się
dość dawno, gdy SEGA zdecydowała się powierzyć prace nad swoim projektem
nieznanej firmie developerskiej – Chime.
Zespół tworzą głównie kobiety . Czy zapowiada to coś totalnie
przesłodzonego? Przeczytajcie co wyszło z ich prac.
W 2001 na półki tafia segowska historia o
Alicji w krainie czarów Pt. Nappie Tale : Arisia In Daydream. Bajkowa
opowieść zaczyna się w wesołym miasteczku, w którym z przyjaciółmi spędza
wolny czas nastoletnia Alicja. W pewnym momencie zauważa dość specyficzny
namiot. Jej młodzieńcza ciekawość kieruje ją do środka. Tam poznaje miłego
klauna, który opowiada jej historię o magicznym mieście, w którym oprócz
ludzi żyją także stwory i zwierzęta. Nasza główna bohaterka, tak wsłuchuje
się w opowieść, że nie zauważa iż cały tłum krzątający znikł i została tylko
ona sama. W pośpiechu pobiegła więc do wyjścia. Niestety ku jej zaskoczeniu
nie znalazła się w miejscu które zna. Zdezorientowana lecz zachwycona
pięknem tajemniczego świata udała się przed siebie. Nagle z nieba spadł
dziwny stwór. Przedstawił się jako Straynap i opowiedział historie miejsca, które nazywano
Krainą Snu.
Przygoda zapowiada się nadzwyczaj ciekawie,
ale ostrzegam osoby które nieznaną języka japońskiego - niewiele zrozumiecie
z fabuły. Ciekawostka - trwają prace nad tłumaczeniem, za które zabrał się
Cargodin. Czekamy! Po małym wstępie, pora przybliżyć nieco bardziej czym tak naprawdę
jest Nappie Tale. Zaczynają grę, niedoświadczony gracz ma okazje zapoznać
się z małym poradnikiem, w którym „za rączkę” jesteśmy prowadzeni przez
najważniejsze aspekty gry.
System gry jest bardzo prosty i
zarazem dający wiele satysfakcji. Nasza Alicja może skakać i uderzać (to coś
w jej ręku to taka magiczna rakieta tenisowa ^^), co wydawać mogłoby się banalne, ale w tym
przypadku tak nie jest. Skacząc możemy nie tylko przemieszczać się miedzy
lokacjami ale i także uśmiercać stwory, korzystać z rakiety jako „odbijacza”
strzałów wroga, uruchamiać nią różne platformy itp.
Dodatkowo nasza mała
heroska może przesuwać obiekty, używać różnych środków transportu (łodzie,
wózki, pływające liście, latające dziwactwa i nie tylko.) Najważniejszą,
lecz i zarazem bardzo wciągającą rzeczą w NP. są kombosy. Wygląda to prosto
i aż dziw bierze, że nie spotkałem się z tym wcześniej w żadnej grze.
Przykładowo – uderzające stwora leci on szlakiem do przodu, gdy trafi inne
monstrum ono również ginie , i tak oto mamy 2 hitowe kombo. Możemy je także
powiększać zbierając bardzo szybko magiczne Żetony. Im ich więcej ,tym
więcej punktów do naszego ogólnego wyniku. Doskonałym miernikiem wyniku jest
nasze VMU, więc obserwujcie wyświetlacz. Oprócz tego podczas każdej wyprawy,
możemy zbierać przedmioty (zostawiają je także posłani w zaświaty wrogowie)
, które przydadzą się nam do dwóch ważnych czynności.
Pierwszą, o której nie mogę zapomnieć w tej
części recenzji jest możliwość używania „czegoś” o dziwnej nazwie – czyli
Paffets. Co to do diaska spytacie? Paffets to przyjazne nam potworki, które pomagają
bohaterce w jej przygodzie. Można je ożywić tylko w domu tzw.13 Ice (łącząc
mistyczne puzzle – zdobywane podczas gry) lub dostać podążając ze
scenariuszem. Służą pomocną dłonią w różnych sytuacjach. Niektóre mogą
leczyć nasze życie, inne tworzyć teleport do miasta, kolejne przenosić
Alicje w trudno dostępne miejsca czy nawet atakować wrogów i nie tylko.
Kombinacji i umiejętności jest naprawdę sporo.
Udajmy się więc do „13 lodów”, aby
dowiedzieć się o tym coś więcej. Domyśliliście się, że tytuł jest rasowym
platformerem. Ale nie tylko. W każdej chwili możemy zawitać do tętniącego
życiem miasta niczym w rasowym rpg. Możemy w nim porozmawiać ze
specyficznymi mieszkańcami (prym wiedzie gaduła Pan Żaba), czy najważniejsze udać
się do 13Ice – czyli naszych czterech kątów. To w nim czeka nas dużo
niespodzianek. Podzielony jest on na 2 części. Na dole możemy zabrać, ze
sobą jednego ze stworzonych Paffet’ów lub wysłuchać rad „najmądrzejszego”
stwora w okolicy czyli "SN". W górnej części możemy po pierwsze udać się
do wielkiej maszyny, która ze zdobytych item’ów, ożywi nam nowego Paffet’a
lub drugą czynność, – o czym wspominałem powyżej, czyli stworzenie ciekawych
obiektów, które mogą zostać używane w domu Alicji lub proszą o nie
mieszkańcy (np. Latarnie dla burmistrza, miejski dzwon dla Druida itp.). To
bardzo miły dodatek – szczególnie dlatego iż wpływa on na wygląd miasta i
pomieszczeń! W naszym domu możemy także odpocząć (co leczy życie bohaterki)
czy udać się do pokoju sekretów. W nim zapoznamy się z elementami gry, które
odkryliśmy. Są to galerie postaci, Paffet’ów, potworów, muzyki, miejsc itp.
To doskonały gadżet przedłużający grę!
Przygodówkowa kwestia w przeciwieństwie do
podróży po mieście odbywa się w sposób zbliżony do Nights czy serii Klonoa. Fizycznie
oddano nam tylko dwa kierunki ruchu – w lewo i prawo, choć dzięki różnym
sztuczkom możemy odebrać inne wrażenie. Rozgrywka dzięki temu została
uproszczona ale przy okazji uniknięto wariacji kamery.
Po obszernym przedstawieniu głównych zasad
Napple Tale, pora napisać coś o grafice i oprawie dźwiękowej, gdyż już pierwsza styczność
z grą nastawiła mnie do niej wyjątkowo pozytywnie. Śliczna grafika 3D urzeka
swoim specyficznym książkowym klimatem. Miasto jest duże, szczegółowe,
postacie ładne i wyraźne. To samo tyczy się lokacji gdzie trzeba się
naskakać. Są przepiękne, rzekłbym - bajeczne. Gdy udajemy się do jesiennych
lokacji – paleta kolorów łapie za serce. Złoto, spadające liście, drzewa..
Zimą pada śnieg, Alicja ślizga się po lodzie, traci równowagę, podróżuje
używając sanek. Latem zaś jest totalnie odwrotnie – piękne korony drzew,
plaże, wodospady czy latająca na smoku nasza mała główna bohaterka. Kończący
każdą planszę bossowie są ogromni i naprawdę robią pozytywne wrażenie.
Wszystko to w doskonałym akompaniamęcie
pięknych dźwięków. Za muzyka odpowiada Yoko Kanno (pani maczająca paluszki
np. w Ragnaroku czy Cowboy Bebop), dzięki której otrzymaliśmy mistyczne,
lekko celtyckie utwory, które doskonale pasują do gry. Resztę wypełniają
pompatyczne utwory Narodowej Orkiestry Włoskiej z Rzymu (!). Utworów
towarzyszących nam podczas gry jest naprawdę sporo, a mimo to każdy na
wysokim poziome. To samo tyczy się odgłosów (uderzeń, skoków, rozmów między
postaciami itp.) – perfekcja w każdym calu.
Napple Tale : Arsia In Daydream - jest niezapomnianą
przygodą dla każdego gracza, dzięki ważnym elementom gry. Przede wszystkim
najważniejszy to nieliniowość zabawy. Zawsze możemy wracać do lokacji,
zbierać kolejne przedmioty, odkrywać sekrety (a to dziwnie
porozmieszczane skrzynie, ukryte w trudno dostępnych miejscach przedmioty –
gdzie nie obędzie się bez odpowiedniego potworka), kolejne karty do
sekretnego pokoju i wiele innych rzeczy ,które odnajdziemy np. poprzez
konwersację z mieszkańcami miasta i wypełnienie miniquestów.
Osobiście grałem w tą pozycję z wielkim
uśmiechem na twarzy a przyjemność z gry wzrastała z godziny na godzinę gdy
odkrywałem jej kolejne zalety. Moje wyjątkowo pozytywne odczucia uzupełnił
bajeczny scenariusz, śliczna grafika i muzyka, a gdy skończyłem grę -
bonusowy stan gry. Dzięki któremu mogłem grać dalej z całą moją zdobyczą
sekretów i wziąć się za poprawianie zdobytych wcześniej rekordów punktowych.
Sam sobie się nie dziwię, bo takiej zabawy najzwyczajniej nie chce się kończyć.
Jaki wynik otrzyma ten import na
Dreamcast’a? Pewnie sami już zdążyliście się domyśleć. Mimo to
zajrzyjcie w tabelę
poniżej i przy okazji pamiętajcie - kobiety potrafią robić gry.
Doskonałe uzupełnienie braku Nights na
DeCe! Ach i nowość z roku 2019! Łatka tłumacząca, którą współtworzyłem
czeka na pobranie z linku :
https://www.romhacking.net/translations/5091/
|
|