Mimo, że od premiery w Japonii mojej ulubionej
gry z gatunku strategii taktycznej/rpg z mechami w roli głównej minęło
już trochę czasu (uff - lata lecą bardzo szybko...), nadal twierdzę że jest to pozycja PONADCZASOWA. To co
udało się developerom z nieistniejącej już ekipy WinkySoft zasługuje na duże brawa.
Ba! Na pewno zasługuje na
pochlebną recenzję. Ale po kolei. W pudełku ładna instrukcja,
kolekcionerskie karty i GD-Rom, który niezwłocznie ląduje w czytnikiu.
Odpalając grę witają na niesamowicie efektowne dwa intra filmowe, które
pokazują z czym będziemy mieć do czynienia - na pewno nastawią one to Was do gry bardzo pozytywnie.
Dodatkowo sam główny utwór muzyczny będziecie nucić pod nosem - tak mocno zapada w
pamięć. Naciskamy Start i
zaczynamy naszą małą szkolną przygodę.
Główny bohater Touya - uczeń japońskiego
liceum jakich wiele. Mieszka sam, co jakiś czas spoytakając się z
przyjaciółmi. Pewno dnia przypadkowo
staje się świadkiem czegoś niesamowitego - spadającego z nieba pojedynku wielkich maszyn.
Nieoczekiwanie z jednej z
nich wypada pilot, a Touya pchany dziwnym instynktem siada za jego sterami
(nie pilota oczywiście ale robota).
Jak się okazuje mech szybko doskonale dopasowuje się do jego ciała, a nasz
śmiałek okazuje stworzonym do pilotowania ogromnej maszyny. Jego umiejętności dostrzega tajemniczna osoba,
która go porywa, podaje dziwny narkotyk i wciąga do innego "alternatywnego" świata.
Tam mając jak okazuje się poźniej zostać wykorzystane
jego możliwości aby mógł pomóc w ciągnącej się w nieskończoność wojnie, stając
oczywiście po stronie dobra. Sam scenariusz jest dość trudny do zrozumienia,
gdyż jest po japońsku, ale dużo dowiadujemy się ze ślicznych ręcznie
rysowanych animacji CG.
Cała gra jest w ładnym 2D, załować
można tylko że
otoczenie nie jest żywe jak np.woda czy szumiące drzewa. Fajnie potengowałoby to pozytywne odczucia
wizualne. Rozgrywkę przedstawiono z perspektywy ala
FFT czy Shining Force, natomiast sama walka jest zbliżona do serii Super
Robot Wars z tą różnicą, że w Rayblade wszystkie ataki odbywają się w czasie
rzeczywistym i nie ma żadnego ładowania i przeskoków na silnik animacji
ataków. Dodatkowo na szczęście roboty nie wyglądają
jak z serii SRW "po deformacji", lecz przypominają bardziej
dorosłe anime Evangelion
oraz Gundam. Standardowo nasze mechy mają po kilka różnych ataków, które
wykorzystujemy w zależoności od ich zasięgu, pozycji (ataki od tyłu i z boku zwiększają
obrażenia) oraz od wysokości (im jesteśmy wyżej tym silniej i celniej uderzymy).
Do tego w walce wspieramy się czarami (a to zwiększenie uniku,
odnowa HP itp.) oraz dodatkowymi umiejętnościami tzw. Skills (a to możemy
latać i ignorować wyskość terenu, odnawiać amunicję, chronić się przed różnymi atakami itd.)
Ataków jest naprawdę masa - tak jak i
samych maszyn bojowych. Każdy charakteruzuje się celnością, siłą rażenia, zasięgiem
oraz w niektórych przypadkach limitowaną ilością. Ważną rzeczą przy atakach
są tzw. Motivation Points - czyli punkty zdobywane za niszczenie wrogich
jednostek. Za każdego pokonanego mecha postać otrzymuje +5 ptk. a co za tym
idzie o tyle oczek wzrasta również siła i celność każdego oddawanego przez nas
ataku. Warto na to zwrócić uwagę przy bardziej wymagających przeciwnikach.
Graczom oprócz tzw.
levelowania postaci dano również możliwośc rozwoju naszych żelaznych robotów.
Będąc na statku za zdobyte finanse możemy inwestować w rozbudowe parametrów
mojowych naszych mechanicznych towarzyszów. Nie jest tego dużo, ale zawsze
to urozmaicenie i bardzo pomaga
nam w poźniejszych zmaganiach z wrogiem.
Ważnym elementem gry jest jej nieliniowość. Wiele zadań można
rozegrać na różne sposoby. Niejednokrotnie możemy podjąć rozmowę z wrogiem i
np. różnymi czynnikami zmusić go do przejścia na naszą stronę oraz obrać różne drogi scenariusza, dzięki
czemu napotkamy masę różnych postaci i misji oraz wiele z nich zakończymy
zupełnie nieszablonowo. Przy okazji odkrywając arty bądź filmki.
Oczywiście walki możemy powtarzać aby zdobyć więcej punktów
doświadczenia i wyższy poziom. Do tego dochodzą jeszcze... różne zakończenia
gry! A to dlatego, że podczas zabawy mamy możliowść zaprosić do pilotowania różne partnerki.
To właśnie dzięki pięknym paniom odblokujemy specjalne ataki, zwiększymy swoje parametry bojowe
no i poznamy kolejne (jakby było ich mało) drogi scenariusza naszych przygód!
Touye i żeńskie towarzyszki łączy oprócz flirtów tryb
Private, w którym na statku "Araguteia" rozmawiamy z różnymi postaciami.
Dzięki pogaduchom nasza drużyna ma coraz większe morale i statystyki
(pomysłowy bajer znany między innymi z serii Sakura Wars). Dzięki
konwersacjom i decyzjom , które podczas nich podejmujemy zdobywamy serca dziewczyn.
Wasze faworytki mają bardzo ważny wpływ na fabułę oraz rozwijanie umiejętności robota głównego
bohatera. Dbajcie o nie.
Aby jeszcze bardziej umilić nam grę i
zarazem aby nagrodzić gracza za poświęcony czas przy kolejnym przechodzeniu
Rayblade, autorzy zaserwowali nam bonusową funkcję o nazwie ALBUM. To w
nim znajdziemy opisy wszystkich napotkanych postaci (nawiasem ładny
mangowy desing bardzo przydał mi do gustu) oraz mechów a także kolekcję odkrytych ślicznych wstawek
CG i niesamowicie efektownych filmików. Po prostu majstersztyk panów z
WinkySoft wykorzystujących tu wspaniale swoje doświadeczenie nabyte przy
serii Super Robot Taisen.
Również i grafika pomimo prostoty prezentuje się efektownie, szczególnie
wygląd dynamicznych ataków oraz ładnie rysowane tła pozbawione pikseli.
Nie można również nie zwrócić uwagi na oprawę dzwiękową gry. Jest
świetna, w dodatku bije konkurencję na głowę w trybie Surround. Dreamcast
pokzuje tu moc chipu od Yamahy. Podłączcie Rayblade do domowego sprzętu Hi-Fi i zobaczcie jak
ścieżka muzyczna daje
czadu. Ciekawcy mogą porównać jakość soundtracku na Playstation - brzmi on
znacznej gorzej. Usłyszymy tu masę naprawdę bardzo dobrych utworów muzycznych budąjących
klimat gry, które czasami są nastrojowe, czasami porywające, a kiedy indziej
napędzające do walki (motyw z Intro i temat Rairu to prawdziwe pererłki) oraz równie
realistyczne odgłosy wszystkich innych ataków, silników itp.
Ale czy to wszystko dzięki czemu gra jest
taka dobra? Otóż nie! To dzięki ostatniemu save'owi gra nabiera dodatkowych
rumieńców. To on daje możliwość
niekończącego się odkrywania. A to roboty, postacie, animacje, różne nowe relacje
między postaciami czy zupełnie inne misje. Czym więcej razy bedzięmy kończyć
grę, tym bardziej kolejne zadania będą zmieniać swoje oblicze! Dodatkowo
odkryjemy masę wstawek, filmów i sekretów. Czy wiecie, że aby
ujrzeć wszystkie zakończenia trzeba ukończyć grę minimum 9 razy? A to nie
wszystko. Dodatkowo a po
każdorazowym ukończeniu Rayblade otrzymujemy jeszcze kod na stronę www
(www.winky.co.jp), dzięki któremu dostajemy dostęp do specjalnej galerii!
Dokładnie - w ten tytuł aż chce się grać!
Developerzy oddali nam w ręce produkt
niesamowicie żywotny i długowieczny, który właściwie się nie nudzi i daje maksimum
satysfakcji z zabawy. Na koniec powiem tylko: RAYBLADE to pozycja
obowiązkowa dla miłośników gier z gatunku robo-strategii turowych z domieszką
rpg! Nie pozwoli Wam odejść od kochanego DeCe przez długie miesiące - a może nawet i lata!
To najlepsza gra tego gatunku jak i samego producenta jakim jest
WinkySoft. Szczerze ją polecam i cieszę się, że dostali ją posiadacze konsoli SEGA
Dreamcast. Kto wie, może i w końcu doczekamy się tłumaczenia, dzięki czemu
podryw i sama gra będzie jeszcze przyjemniejsza.
|