Super Runabout: San Francisco Edition - Recenzja gry  |  Autor - Rolly

 

 

Wiele osób lubi szybkie, dynamiczne i szalone gry z samochodami w roli głównej czego przykładem jest np. seria Crazy Taxi. To co różni opisywany dziś Super Runabout od szalonej taksówki to elementy zbliżone do "gangsterskiej" serii Grand Theft Auto. Jeśli graliście kiedykolwiek właśnie w gry typu GTA czy chociażby Driver można założyć ,że jest to pozycja w sam raz dla was. Bardzo szybko się w niej odnajdziecie a nawet ją polubicie.
Pora więc zacząć zabawę, rozwalić kilka fur (a właściwie ogrom), zdemolować całe miasto i sprawdzić ile będzie nas to kosztowało. Zapraszam do recenzji.


Na początek słów kilka o zasadach obowiązujących w dziele developerów z Climax. Startując mamy do wyboru dwa scenariusze : w pierwszym z nich wcielamy się w rolę przestępców, w drugim zaś jesteśmy zwykłymi amerykańskimi gliniarzami. W zależności , który wybierzemy będziemy kierować innymi pojazdami a ekipy zlecą nam innyme zadania, które nam przyjdzie wykonywać. Między scenariuszami może w dowolnej chwili przeskakiwać, więc nie bójcie się że ten wybór ograniczy Wam rozgrywkę.


Po wystawieniu nam licencji dostajemy do wyboru kilka trybów zabawy. Są to m.in. Misje, Time Trial, oglądanie Powtórek naszych wyczynów (możemy dodatkowo nagrać je na VMU!), tuning naszych autek oraz tzw. "Czarną Listę" rozbitych miejskich obiektów. 
Wybierając jedną z misji napotkamy różnorakie zadania ,które należy „zaliczyć” aby pchnąć akcję dalej (choć każde z nich możemy dowolnie powtarzać). Są to np. odstawienie szefów mafii w dane miejsce, niszczenie limuzyn bogatych „cwaniaków”, przechwycenie towarów od pędzących ulicami dilerów czy nawet tak nie spotykanie czynności jak czyszczenie skażonej chemikaliami drogi.

Gdy już zdecydujemy się na jakąś misję - pora na wybór naszej wozu, którym będziemy rozbijać się po San Francisco. Pojazdów jest naprawdę sporo zaczynając od takich aut jak : terenówki, klony Ferrari , klasyków lat 60 aż po quad, ambulans, nawet pojazd zbliżony do tego z filmu Men in Black. Większość z nich odkrywa się wraz z postępami w grze - inne wymagają niestandarowych działań - jak np. baaardzo długi skok (jump).

Jeśli jesteście już gotowi zaczynamy uliczną zadymę. 
Pierwsze co rzuca się w oczy to oczywiście grafika.
San Francisco jest naprawdę fajnie odwzorowane (właściwie po każdy zakątek czy skrót).
Każdy chyba zna i wie jak rajcowne są pagórkowate ulice tego miasta. Na pewno wielu z was przypomniały się teraz hollywoodzkie produkcje. Samym wyglądem nie dorównuje temu, które wdzieliśmy np. w Metropolis Street Racer. Jest raczej zbliżone do tego ,które Napotykamy w Crazy Taxi. Różnicą w Super Runabout jest przede wszystkim jego zasięg. Jest ono znacznie większe, bardziej ruchliwe i gotowe na dewastację otoczenia. 
Należy podkreślić, że na ulicach (i ich obrzeżach) zawsze sporo się dzieje (pędzi masa różnorakich samochodów, kursuje metro (tak, tak!), sieć tramwajowa, na rynku kręcą się przechodznie. Właściwie wszędzie można wjechać – a to piętrowe parkingi, mosty, stacje benzynowe czy nawet stadion. Czekają na nas takie atrakcje jak demolka elementów miejskiej komunikacji, koszów, straganów. W  powietrze polecą nawet tryskające wodą hydranty (!), wjedziemy komuś do wnętrza domu czy restauracji płosząc tym sposobem wszystkich ludzi. Daje to niesamowitą frajdę z jazdy. Czasami łapiemy się na tym, że zamiast kończyć misję - jeździmy i zwiedzamy etapy. 


Zachowanie naszego samochodu jest inne w zależności od tego jakim modelem się poruszamy. Wciskając gaz razu widać i czuć kiedy pędzimy motorem a kiedy wozem policyjnym. W pewnym stopniu oddano tu elementy realizmu. Wpadamy w niekontrolowane poślizgi, czy np. silnik lekko się „muli” gdy pędzimy np. po piachu plażą. Niektóre fury mają nawet dodatkowe funkcje - wóz policyjny posiada działającego koguta, powolna ciężarowka może włączyć szczotki czyszczące ulice etc.
Dodatkową zaletą są widoczne zniszczenia pojazdów! Nie radzę więc przecholować z akcjami na tzw. "kamikaze" bo skończymy np. bez koła i po zabawie. Oczywiście im większe auto tym twardsza stal. To od was zależy czy w zadaniu zależy Wam na czasie czy na wytrzymałości waszej bryki.


Animacja jest dość płynna jak na to wszystko co dzieje się wokół nas. Niestety widać, że gra chodzi w 30 klatkach na sekundę - brakuje jej szybkości jak na tego typu grę. Na plus należy zaliczyć, że podczas szaleńczej jazdy nic nie zwalnia, choć wyjątkiem będzie tu mega rozwałka. Niestety udział kilkunastych palących się aut, których dym prawie że czuś naszym nosem, plus te jeżdzące sprawiają, że silnik gry zaczyna nie wyrabiać. Aczkoliwek możemy spowodować to tylko celowym działaniem w jakimś punkcie miasta. Mogę przyczepić się również trochę przesadzonych skoków a właściwie kolizji po uderzeniach. Przykładem może być tu skuter, który po mocnym uderzeniu może koziołkować i koziołkować. Nie do końca przemyślano też zachowanie przechodniów, którzy bezsensownie wlatują pod koła samochodu. Mogli by spokojnie przecież biec sobie boczkiem i krzyczeć, bo i tak nie robimy im krzywdy, a tak wygląda to tak jakby przenikali przez pojazdy.
Plusują natomiast nasze dwu lub czterokołowce. Są dobrze wymodelowane i trzymają ponad przeciętny poziom. Łatwo rozpoznać ich podobieństwo do marek znanych producentów.


Cała zabawa w tym szaleńczym tempie okraszona jest przygrywającą mieszanką country i rocka (za soundtrack odpowiada zespół Surf Coasters), która doskonale pasuje do klimatu gry i dodatkowo motywuje do niszczenia. Wszystkie inne dźwięki jak stłuczki, pisk opon itp. (może z wyjątkiem okrzyków ludzi, które często się powtarzają) również są bardzo dobrze dobrane. 


Czy jest coś jeszcze? Tak.
Programiści aby przedłużyć nam rozgrywkę poukrywali masę sekretów m.in gry na VMU, nowe samochody, misje. Całe miasto pełne jest skrótów, czy specyficznych trudno dostępnych miejsc. To wszystko odkrywa się z niekłamaną przyjemnością (w dodatku w trzech poziomach trudności) i cieszy gracza im dłużej obcuje z tą pozycją. 
Możemy także powykręcać lepsze czasy na wyznaczonych trasach w trybie Time Trial, lekko stuningować auto, powalczyć o więcej miejskich strat w budżecie ($) i lepsze czasy do rankingów czy dodawać znalezione i zniszone obiekty do własnej "Czarnej listy". 


Super Runabout : SF Edition nie znudzi się wam po dwóch - trzech dniach grania, gdyż jest pozycją długowieczną (można by rzec, że właściwie nie mającą końca, gdyż po zakończeniu scenariusza, możemy zawsze wrócić do zadań) i wartą uwagi. Jeśli kogoś nie stać często na nową grę a szuka czegoś co jest warte swojej ceny i dostarczy mu zabawy na tygodnie – dzieło Climax będzie tu doskonałym wyborem. 
Dla chcących totalnie się wyluzować - inwestycja godna polecenia i najlepsza część serii.