W ostatnim czasie złapało mnie na gry
motocyklowe, to też czym prędzej rozpocząłem poszukiwania internetowe. O dziwo
natrafiłem na twór znanego wszystkim teamu Criterion (to Ci od Burnout’a) i ich
gry Suzuki Alstare Extreme Racing. Tytuł trochę przydługawy, jednak lukając na
screeny gra
wydała mi się wporzo, więc ją nabyłem... jednak, czy było warto?
W SAER motory są oczywiście na licencji, co wskazuje tytuł. Będziemy mieli
możliwość pojeździć m.in. Suzuki GSR, GSX, itp., jednak wykonaniem niestety
maszyny nie grzeszą i niezbyt przypominają realne odpowiedniki, dodatkowo jest
ich zaledwie 6. Trasy... trasy ? A tak, trasy - no cóż, wydały mi się niezwykle
znajome, przynajmniej niektóre z nich. Czemu ? Design'em przypominają te z
Trickstyle, zwłaszcza Brooklyn Nights (co za debilna nazwa) kojarzy mi się z
trasą w Londynie - podobne skręty, zakręty, hopy i przeszkody, nawet
gdzieniegdzie tekstury wyglądają
podobnie.
Nie
wszystkie oczywiście są kalką z Trickstyle, mamy tutaj trasę prowadzącą przez
kanion, wzdłuż plaży, w środku lasku (pomijam prawdziwe nazwy, ze względu na ich
debilności), i tak dalej. Wykonaniem nie zwalają z nóg, ale czasem można na
chwilkę zawiesić na czymś oko, jednak są niezwykle puste: brak kibiców,
ruchomych elementów czy innych popierdółek. Menu główne także nie zwala z nóg,
zwłaszcza jeśli chodzi o dostępne tryby: Main Game, Quick Race, VS i Reverse
Challenge. Ten ostatni mówi sam za siebie, więc komentarz jest zbędny...
Dzieło Criterion jest niezwykłym ukłonem w stronę mało umiejętnych graczy, bo
naprawdę ciężko tu o glebę. Jeśli nie wyrobisz się na zakręcie to nic straconego,
motor ochoczo wjedzie na każdą nierówność terenu i tym samym nie potrzeba
marnować płynu hamulcowego, sprytne rozwiązanie ! Same kolizje i wypadki to
śmiech na sali, długie 20 metrowe loty ? Nic trudnego !
Detekcja, a właściwie jej brak też skutecznie ułatwia grę, możemy przeniknąć
przez oponenta i jechać dalej z uśmiechem na twarzy.
Dźwięk jest bardzo średni (im więcej, tym lepiej) i nie ma w zasadzie o czym
pisać, bo szkoda miejsca.
Oprawa, jak już wspominałem czasem wypada
wporzo, dodatkowo pomyka w 60
klatkach bez zwolnień, jednak summa summarum nie ma się czym podniecać (a gdzie
coś o nitro, o wysokiej palecie barw? - przyp. Rolly).
Słowo na koniec ? Lepiej zaopatrzyć się w
którąś z części Moto Racer’a, bo dobrych motocyklowych ścigałek na makarona
zdecydowanie brak, czego Suzuki Alstare Extreme Racing jest najlepszym
przykładem. (radEk jak zwykle przesadza - gier motorowych ogólnie jest mało, nie
ma co narzekać tym bardziej, że mamy jeszcze tryb
dla 2 graczy - Przyp. Rolly). Finish.
|