Miała nie żyć. Większość fanów zapewne pogrążył
ending Tomb Raider Last Revelation, ale zapewne znaleźli się też tacy,
którzy oglądając go odetchnęli z ulgą. W każdym bądź razie miała nie żyć.
I nie żyje . Ale są osoby o których, chcąc niechcąc, się pamięta. O Larze
pamiętało czworo jej przyjaciół, którzy w dzień jej pogrzebu zebrali się
przy kominku by powspominać...
Bo nie było ciekawszych tematów.
Gra podzielona jest jakby na cztery części, z czego każda ma osobną fabułę.
Spotkamy więc Larę ubraną w swoje stare wytarte szorty biegającą po ulicach
Rzymu. Później Croft wciśnie na łepetynkę modną czapkę i zwiedzimy bazę
wojskową gdzieś w Rosji łącznie z łódzią podwodną. Cofniemy się do czasu gdy
nosiła dwa warkoczyki i bynajmniej nie była grzeczną dziewczynką. Na koniec
przebierzemy się w latex zapożyczony od Trinity z Matrixa i znowu wetkamy
nos w nie swoje sprawy. Jest ciekawie, w grze mamy jak widać dość duże
zróżnicowanie: od archeologii przez militarie i pseudohorror, do XXI wieku.
Wszystko fajnie, ale brakuje jednej WAŻNEJ rzeczy. Rzeczy, która
przyciągnęła ludzi do pierwszej części - brakuje klimatu.
Najbardziej
mroczna i tajemnicza część z młodą Larą, momentami wydaje się parodią
starych Tomb Raiderów. Niby znowu szukamy przełączników, zbieramy różne
"śmieci" i strzelamy do mniej lub bardziej ludzkich przeciwników, tylko, że
po jakiś 15 minutach pierwszej lokacji, można odnieść wrażenie niesmaku.
Twórcy najwyraźniej chcieli zrobić krok na przód, ale wpadli w bagno po same
uszy. Pani archeolog w tej części zapomina o swoim zawodzie i bawi się w
tajną agentkę, a to przecież już przerabialiśmy.
Grafika... No cóż, ekhm.. Ładna pogoda, prawda ? Napiszę tak: mamy rok 2006,
a ten Tomb Raider wyszedł w 2000. Grafika nie ma prawa zachwycić, a tak przy
okazji to grafika w tej serii nigdy nie zachwycała. W tej części wręcz
wydaje się trochę brzydsza niż w Last Revelation.
Lara dziwnie prześwituje,
łamie się... Do tego dochodzi praca kamery, która potrafi wyprowadzić
człowieka z równowagi. Zwłaszcza przy długich skokach, lub rozhuśtywaniu się
na linie. Szczyt osiąga w Irlandii, z resztą Ci z Was którzy zagrają, sami
zobaczą o co chodzi.
O muzyce nie ma co pisać. Lara jęczy, piszczy, czasem da głos. Inne postacie
też się odzywają. Nie jest tragicznie, ale do poziomu "dobrze" też sporo
brakuje. Ot po prostu jakieś tam odgłosy by coś brzęczało w głośnikach.
Myślę, że gra mimo wszystko jest warta uwagi.Jest to całkiem niezła, choć na
krótko, zabawa. Znowu można poprzyglądać się kształtom bohaterki, pozwiedzać
światy, zebrać sekrety. Jakby nie patrzeć, to przecież kolejny Tomb
Raider...
Recenzja przeniesiona za zgodą autora
i dzięki uprzejmości strony : www.dc-world.neth.pl
|