Recenzje zacznę od
stwierdzenia iż gra, o której będę dziś pisał jest jedną z tych
pozycji, które mogą nawapawać dumą.
Swego czasu kupno jej w idealnym stanie graniczyło prawie z cudem, tym bardziej iż została
wyprodukowana w małym nakładzie.
Tym co zachęciło mnie do kupna gry na DeCe o tytule Web Mystery, była (co może
wydać się wam dziwne) – intrygująca okładka ,na której widniał dość
specyficzny krzyż.
Czy warto było aż tak ryzykować kupując grę niemal „w
ciemno”, przekonacie się czytając jedną z nielicznych recenzji w
Polsce, o pozycji z gatunku gier tekstowych noweli (czy jak kto woli Visual Novel) na
konsole Dreamcast.
Choć w przypadku „Sieci Tajemnic” to stwierdzenie i
sklasyfikowanie jej z resztą w popularnych w Japonii „tekstówek”
- może okazać się nietrafione. Gdy wrzucimy już nasz GD do konsoli z zakręconym logiem, wita nas bardzo
ciekawe intro.
Młodego japońskiego dziennikarza o imieniu Kei, dręczą senne koszmary, w
których wspomina najstraszniejszy element swojego życia - jak jego ojciec
popełnia samobójstwo. Do tego dochodzi jeszcze dość częsta wizja wirusa,
który opanowuje miejskie komputery.
Po przebudzeniu się stwierdza jednak, że to tylko sny i nie może brać ich
aż tak dosłownie.
Wybiera się więc jak co dzień aby odczytać pocztę e-mail i napić się
drinka do ulubionego Baru Internetowego (tak dobrze przeczytaliście, jest to
miejsce gdzie oprócz możliwości skorzystania z internetu, można także
raczyć się winem czy innym trunkiem).
Podczas przeglądania korespondencji natrafia na dziwny list popisany
„Cats Eyes”.
Ciekawy co w nim się znajduje, decyduje się go przeczytać. Jego oczom
ukazuje się link do dziwnej strony.
Po otworzeniu jej nagle na monitorze pojawia się zlepek filmowych faktów, na
których widać jak ginie człowiek.
Lekko zaniepokojony Kei, traktuje to jako niemiły żart.
Jednak oglądając telewizyjne wiadomości spostrzega
zbrodnię popełnioną na mężczyznie, który
jest tym samym na jakiego natchnął się na tajemniczej stronie www.
Jak się okazuje to nie koniec, z czasem docierają do niego kolejne e-maile
,w których widać makabryczne zbrodnie.Nasz główny bohater decyduje się więc podjąć dziennikarskie śledztwo,
aby zapobiec kolejnym zabójstwom.
Czy mu się to uda – dowiecie się grając w tą pełną intryg grę,
gdzie zwiedzicie nie tylko samą Japonię ale i m.in. Hong Kong.
Tyle o scenariuszu. Zastanawia was pewnie, w jaki sposób zrozumiałem z japońśko-języcznego
tytułu tyle faktów. Już wam wyjaśniam.
Web Mystery można podzielić na 3 części – wspomnianą wyżej fazę
czytaną , filmy i ostatnią czyli laptop Kei'a.
Pominę więc cześć tekstową(gdzie widzimy sporo dialogów i CG) i
przedstawię wam pozostałe dwie ,kto wie czy nie równie ważne.
Gra posiada ogromną ilość przerywników filmowych i to właśnie z nich, każdy
gracz dowie się naprawdę sporo. Każda ze scen odgrywana jest przez
prawdziwych aktorów – oczywiście naprawdę profesjonalnie. Główni
bohaterzy są barwni i ciekawi (aktorki przy okazji ładne) , nie jednokrotnie
skrywają mroczne tajemnice i możemy poznać wiele z ich cech charakteru.
Same filmy (których czasowo
naliczyłem na oko dobre 2 godziny!) wykonano z polotem i mimo
,że czasem są krótkie skutecznie przykuwają nas do ekranu. Pokazują nie
tylko ludzi, ale i to co ich otacza. Tętniące życiem miasta, dalekie kraje
i miejsca.
W pewnym momentach niektóre sceny są wyjątkowo drastyczne (np. zabita
kobieta w wannie pełnej krwi) i zarazem dramatyczne (np. sceny końcowe).
Scenariusz wciąga, mimo iż mamy nieduży wpływ na jego rozwój, o czym
dowiecie się za kilka chwil. W całej tej detektywistycznej przygodzie, mamy jeszcze coś co nie pozwala
nazwać gry nowelą. Jest to wspomniany wcześniej notebook (laptop).
W nim Kei, zbiera wszelkie informacje, fakty, maile.
Dzięki niemu poznajemy kolejne osoby, utrzymujemy kontakty i oczywiście
przeglądamy strony www (!).
Jest ich naprawdę ogrom (czasem można naprawdę zagubić się szukając
klucza do jakieś zagadki) i przy okazji z ich pomocą dowiadujemy się wiele
ciekawych rzeczy.
Jak składać origami, z czego powstają chmury, jak wiązać węzły, jak
gotować czy nawet zapoznać się z turystyką i rożnymi miejscami (oczywiście
wraz z fotkami).
Często natrafimy także na bardziej „prywatne” strony, jak
rodzinne blogi, strony fanów muzyki itp. Także dla maniaków internetu jest
to naprawdę dodatkowe źródło wiedzy i nie tylko (nawet posiadacze DeCe znajdą
tu coś dla siebie).
Nie zabrakło też sekretnych www (ale ich adresów nie podam wam, aby nie psuć
zabawy).
Nasz przenośny komputer gromadzi także profile poznanych osób, czy
odegranych już wstawek filmowych do których mamy zawsze dostęp.
Jest to naprawdę miła odskocznia, i z takimi ciekawymi elementami powinny być
przeplatane właśnie tradycyjne „gry tekstowe”.
Bardzo ciężko będzie mi ocenić wizualia gry, gdyż złożone są one z
bardzo dobrej jakości zdjeć (świetnie dobrane do akcji gry) i filmów ,które
nie zawiodą żadnego posiadacza DeCeka – zarówno rozdzielczością jak i
wykonaniem.
Wszystko jest naprawdę schludne (np. strony www) i przejrzyste.
Każdy więc dla kogo oprawa graficzna to piękny silnik 3D, niech
spokojnie odejmie sobie
od oceny 3 "wideo oczka".
Na szczęście łatwiej będzie sklasyfikować muzykę i efekty dźwiękowe.
Utwory jak pewnie się domyślacie są wyjątkowo mistyczne, smutne i nie
jednokrotnie powodują ,że na ciele pojawiają się ciarki. Jest ich dość
dużo , mimo to wszystkie trzymają wysoki poziom, a najważniejszym ich
instrumentem jest niewątpliwie pianino.
Równie dobra robota ,to dobór obsady aktorskiej, wszystkie dialogi czytane
(i grane zarazem) są z pasją, bardzo wyraźnie i realistycznie.
Kończąc recenzje – pora na małe podsumowanie.
Studio Mebius stworzyło naprawdę klimatyczną i profesjonalną grę
filmową.
Gra wciąga nas w wir zbrodni i ciekawi
nas od początku aż do końca opowieści.
Powiem szczerze ,że nigdy nie grało mi się tak dobrze w żadną grę gdzie
sporą cześć tworzą dialogi tekstowe.
Szkoda, że kończąc grę nie dostajemy żadnego bonusowej
opcji, pozwalającego
cieszyć się tym tytułem dłużej ,gdyż sam scenariusz jest dość linowy.
Mimo to polecę Web Mystery fanom przygody, tajemnic, zagadek , japońskich
intryg oraz osobom ,które są zagorzałymi przeciwnikami tradycyjnych
„tekstówek”.
Nie pozostaje nam nic innego jak czekać, na tłumaczenie tej gry na język
angielski (oczywiście fanowskie - nie pogardzę nawet w postaci zwykłego dokumentu txt, które
bez wątpienia ułatwiło by dokładne zapoznanie się z grą).
Drodzy DC'kowi gracze, dobrze
wyczytaliście – naprawdę warto mieć tą grę
w Waszych domach.
|